To niewiarygodne, że komukolwiek udało się z tego pomysłu zrobić tak fascynujące widowisko. To jest dowód najwyższej klasy Weira jako reżysera. Wybrał to, co warto pokazać i pokazał to w sposób efektowny i realistyczny zarazem. Wspaniałe zdjęcia, scenografia i kostiumy mogą naprawdę wprawiać w zdumienie. Kilka scen to bardzo dobra robota całej załogi. Russell Crowe gra jak zwykle świetnie, choć obawiam się, że powoli zaczyna wpadać w tę samą pułapkę rutyny ról "pod Oscary". Najwyższy czas, żeby zaskoczył widzów czymś nowym.
Mimo tych wszystkich pochwał, nie da się ukryć, że "Pan i władca" to nudny epos o niczym. Płynął sobie Anglicy i płyną i od czasu do czasu trafią na jakiegoś Francuza. Gdyby nie Weir nie byłoby naprawdę nic wartego do obejrzenia.