moze ktos juz poruszał ten temat ale co to za farmazon w ciekawostkach ze w filmie nie gra ani jedna kobieta:(:(:(:(:(:(:(:(ktos jest chory psychicznie????:(:(:(:(:(<płacze>
Z tego co pamiętam nie ma tam ani jednej kobiety z rolą mówioną. W scenia ładowania zapasów pojawia się kobieta, ale ona tylko się uśmiecha przez kilka sekund.
Może jest to niesamowicie dziwne dla fanów pseudo-marynistycznych filmów z Deppem, ale na okrętach nie było żywych kobiet w żadnym wydaniu (do tej jednej rzeczy do której wówczas ewentualnie mogłyby się przydać służyły okrętowe kozy :>). A głównym miejscem akcji "Pana i władcy" jest właśnie okręt.
Fałsz, kłamstwo i niewiedza!
Wystarczy przeczytać choć jedną książkę O'Briana (na podstawie której nakręcono film)
Kobiety albo były towarzyszkami bardziej znaczących oficerów okrętów lub samych kapitanów, albo były "przemycane" na pokład przez zwykłych marynarzy. Sam Aubrey pływał w towarzystwie Sophie (przyszłej żony) i Diany (o względy której konkurował ze Stephenem).
Zdarzały się również kobiety "legalnie zatrudnione" na okrętach. W jednej z książek (Far side of the world bodajże) pojawiła się żona artylerzysty i chyba nawet bosmana. Pracowały normalnie na okręcie. Więc proszę mi tu herezji nie wypisywać, ale zajrzeć do wiarygodnych źródeł. A bardziej wiarygodnego pisarz-marynisty niż O'brian jeszcze nie spotkałam...
Co do kóz - zdarzały się takie przypadki. Częstsza jednak była sodomia z osobnikami rodzaju ludzkiego. Niezależnie od płci i wieku.
Zgadzam się. Dowodem na to, że kobiety znajdowały się na okrętach są np. szczątki po bitwie nad Nilem w zatoce Abukirk w 1798 roku. Znaleziono w wodzie wiele rzeczy, które należały do kobiet. Oznacza to, że kobiety również walczyły w bitwach morskich i ginęły. W samym filmie motyw ten został pominięty. Trochę szkoda...
To że jakieś kobiety gdzieś tam na okrętach się znajdywały, były przemycane czy też znajdowały się na okrętach w roli towarzyszek oficerów nie znaczy, że było to powszechnym zjawiskiem i że na każdym okręcie były kobiety. Nic nie zostało pominięte. Przeważnie nie było kobiet, to i w filmie nie ma. Z resztą żadna kobieta nie była w tej historii potrzebna.
Nie było to powszechnym zjawiskiem, ale jako ciekawostka filmowa ma sens. Osobiście próbowałam doszukać się jakiegoś innego filmu, w którym nie grałaby żadna kobieta, ale nie udało mi się. Jeśli ktoś zna taki, to niech go poda, bo mi nic do główy nie przychodzi.
I wydaje mi się, że całe szczęśćie, iż tak wyszło - nie zniosłabym, gdyby tak świetny wojenny film stał się romansem...
A mnie głównie o to chodziło :)) Jako ciekaowstka, jest to słuszna uwaga.
Jest to tym bardziej interesujące, że w większości filmów marynistycznych lalunie przewijają się przez pokład tabunami, choć jak napisałam ich obecność konieczna wcale nie była :>
Po za tym jak wierzyli marynarze z tamtych czasów to kobieta na pokładzie przynosiła pecha.
Mieli absolutną rację w tym sensie, że w obecności kobiety chłopy przestawały odróżniać dziób od rufy. A to zwykle przynosi pecha:-)
widzę, że seaGirl przeczytała wszystkie części Patrick'a O'Brian'a, proszę o pomoc w znalezieniu ich, mam pierwsze cztery, błagam o pomoc mój e-mail ala12aa@o2.pl
Mnie również to przeraziło, wszak stosunki męsko-damskie zawsze dodają smaczku filmom, ale cóż... Zapewne znajdą się tacy, którzy właśnie z tego powodu ten film obejrzą ;)
Wszystkim innym szczerze odradzam, nie dajcie się zwieść wysokim ocenom wystawianym przez fanatycznych miłośników kunsztu (?) Russela Crowa i tych, którzy w dzieciństwie chcieli zostać kapitanami... lub piratami.
Tak, to naprawdę przerażające i okropne, że w prawdziwym i bardzo realistycznym filmie wojennym nie pojawił się tani, amerykański romans, pokroju "córka muszkietera", "córka pirata", "córka robin hooda", czy jakaś inna córka...
To byłoby za dużo dla akcji, widz nie skupiłby się na głównym wątku, tylko czekał, aż jakaś wypudrowana, wystrojona w paryskie kiecki lalunia przemaszeruje po pokładzie. Bo jak chce się mieć WSZYSTKO, to się kończy z NICZYM.
I myślę, że znajdą się ludzie (nie tylko "niespełnieni marynarze") którzy myślą tak samo.
Z całym szacunkiem dla Ciebie forumowiczu, nie mam zamiaru nawracać Cię na ten film, ale prawie 7.5/10 w ocenie i wszelkie nominacje i wygrane w różnych kategoriach są najlepszą rekomendacją tego filmu...
Ważne jest, by widz w ogóle mógł się na czymkolwiek skupić, skupianie się na "głównym wątku" tego obrazu jest na dłuższą metę męczące. Poza tym każdy NORMALNY mężczyzna przynajmniej raz na jakiś czas myśli o kobiecie, i niekoniecznie musi to być "wypudrowana, wystrojona w paryskie kiecki lalunia".
Co do nagród... Nie śmiem niczego sugerować, lecz niewspółmiernie często przypadają one filmom, w których rola kobiet sprowadzona została do minimum - wystarczy zerknąć na wyniki nocy oskarowych z ostatniej dekady. Niestety, świat artystyczny rządzi się swoimi prawami. Pozdrawiam
"Ważne jest, by widz w ogóle mógł się na czymkolwiek skupić, skupianie się na "głównym wątku" tego obrazu jest na dłuższą metę męczące. Poza tym każdy NORMALNY mężczyzna przynajmniej raz na jakiś czas myśli o kobiecie, i niekoniecznie musi to być "wypudrowana, wystrojona w paryskie kiecki lalunia". "
no skoro nie umiesz wytrzymać 2 godzin bez widoku kobiety... wydawało mi się, że zamysł tego filmu jest bardzo klarowny - pokazanie ówczesnego, ciężkiego życia na morzu bez żadnych upiększeń i bonusów w postaci seksownych dzierlatek. czy to źle, że jeden film nie powiela schematów?
"no skoro nie umiesz wytrzymać 2 godzin bez widoku kobiety... wydawało mi się, że zamysł tego filmu jest bardzo klarowny - pokazanie ówczesnego, ciężkiego życia na morzu bez żadnych upiększeń i bonusów w postaci seksownych dzierlatek. czy to źle, że jeden film nie powiela schematów?"
Brawo! Święte słowa ;)
tak naprawdę to kobiety na morzu się zdarzały. Poszukajcie pośród piratów. Zdarzały sie tam panie które przeszły do historii.
Ktoś pytał o inny film bez kobiet. No to oglądałem wczoraj "Coś". Ale ciekawa sprawa jest, że tutaj pojawia się kobieta, ale nie ma żadnej kwestii. Z kolei w "Coś" kobiety jako takiej niema, ale głos komputera jest kobiecy.