Na film natrafiłem czytahjąc opis w programie tv gdzie było napisane 'student socjologii zamieszkuje w prlowskim wiezowcu, gdzie jest zszokowany wścibstwem sąsiadów. Ich nachalnośc doprowadza do tragedii' Według mnie opis odbiega od filmu o jakieś 178 stopni, ale sam film wywołał u mnie mieszane uczucia. fabuła super, student się przeprowadza do wieżowca do mieszkania które pewien konserwator zabyytków wynajmuje mu za darmo. Zauważa dziwne rzeczy, spotyka dziwnych ludzi i do tego odkrywa że nie może się już z tego wieżowca wydaostac... Jednak ostatnie 5 minut filmu? Nie zrozumiałem ich. Czy ktoś może mi wytłumaczyc o co chodziło gdy Monika wprowadziła głównego bohatera to białego pokoju? Co oznaczał jego gest uciszenia w ostatnim momencie filmu?
Przespałem się z tym i wytłumaczyłem to sobie tak, że on trafił do piekła. Tzn. to dało się już zrozumiec wcześniej, o wiele wcześniej, nie rozumiem tylko ostatniej sceny... Szczerze to popsuła mi cały film.
Przyznaję,że opis filmu w zupełnie nie oddaje jego rzeczy.Ale spójrzmy prawdzie w oczy-ja tego filmu nie umiałbym streścić.Według mnie bardzo dobre kino niezależne,zastanawiałem się nad 9/10,ale tak samo jak Ciebie trochę nie spodobała mi się końcówka.Wyglądało to tak jakby twórcom nagle skończyły się pomysły i w końcu ustalili końcówkę typu "żeby film się skończył".
Film był... poruszający. Obejrzałem go dosłownie kilka minut temu. Pomysł z piekłem, wydaje mi się naprawdę dobry. Patrząc na to w ten sposób, wszystko się zgadza.
Film zafascynował mnie od pierwszych scen w bloku. Mniej więcej w połowie, powiedziałem sobie, że nie zniosę, jeżeli końcówka nie wyjaśni tych wszystkich zagadkowych wątków. Ci którzy widzieli zakończenie, wiedzą jak czułem się gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
Film nazwałbym w skali filmwebu rewelacyjnym, gdyby nie bardziej rozbudowana końcówka. Była zbyt urwana. Nawet niedomówienia nie zdążyły się w pełni wysłowić.