PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=472216}

Para na życie

Away We Go
6,7 12 865
ocen
6,7 10 1 12865
6,5 10
ocen krytyków
Para na życie
powrót do forum filmu Para na życie

how to live?

ocenił(a) film na 8

Reklamowanie tego filmu jako komedii romantycznej, idealnie nadającej się na walentynki, to jedna z największych bzdur i
kolejny dowód na to, że dystrybutorzy nie za często (oględnie powiedziawszy) wiedzą jak promować dobre, ambitne kino,
któremu jakimś cudem udaje się wejść na ekrany naszych kin. Jakimś cudem, bo wielokrotnie, a film Mendesa jest świetnym
na to przykładem, mniej znane, mniej popularne, ale warte uwagi produkcje, w naszych kinach pojawiają się z gigantycznym
opóźnieniem, a często nawet nie mają szansy zaistnienia na dużym ekranie. Premiera "Pary na życie" z niezrozumiałych dla
nie względów, była przez dystrybutora wielokrotnie opóźniana, przez co film ten do polskich kin wszedł z „niewielkim”, bo prawie
dwuletnim! poślizgiem. Dobrze jednak, że w końcu możemy obejrzeć film Mendesa, bo to bardzo ciekawa, choć na pierwszy
rzut oka wydawałoby się, zwykła opowieść o pewnej parze. Klimatem i wyglądem przypomina trochę "Małą Miss" - film
skromny, niepozorny, zrealizowany za niewielkie środki ale wykonany z pasją i przekonaniem.

"Away We Go" opowiada o Burcie i Veronie. Od dłuższego czasu są parą, układa im się dobrze, a teraz spodziewają się
dziecka. Po cichu liczą na to, że w wychowaniu swojej córki pomogą im mieszkający niedaleko rodzice Burta. Jednak na
zorganizowanym przez przyszłych dziadków obiedzie dowiadują się, że Ci mają zupełnie inne plany na najbliższe miesiące i nie
będą pomagać świeżo upieczonym rodzicom. Otóż Jerry i Gloria Farlander mają zamiar wyjechać na najbliższe dwa lata do
Europy, dokładniej rzecz biorąc do Belgii i zamieszkać w mieście słońca, jak Jerry wyraża się o Antwerpii. Marzyli o tym od
kilkunastu lat i teraz wreszcie mają okazję na wcielenie tych planów w życie. Początkowo zaskoczeni i trochę spanikowani Burt
i Verona po oswojeniu się z nową sytuacją, upatrują w niej szansę dla siebie. Nic nie trzyma ich już w obecnym miejscu
zamieszkania, dlatego też przed narodzeniem dziecka postanawiają odbyć podróż po Stanach, odwiedzić kilka ważnych miejsc
oraz osób i być może znaleźć dla siebie idealne miejsce na rozpoczęcie nowego życia.

Burt i Verona wyruszają w wydawałoby się wariacką podróż, bo choć żyje im się razem dobrze, mają wrażenie, że czegoś im
brakuje. Chcieliby jeszcze przed urodzeniem dziecka stanąć na nogi, mieć poczucie, że miejsce i czas w którym się znajdują
jest dla nich właściwe i po prostu żyć w nim szczęśliwie przez następne lata. Obecnie są trochę zagubieni. Myślą, że żyją źle,
że inni zdecydowanie lepiej sobie ze wszystkim radzą, że razem powinni się zmienić, dopasować do znanych oczekiwań,
pewnych przyjętych założeń. Myślą, że są popaprani, bo nie do końca wiedzą jak funkcjonować. Nie są tymi dorosłymi, którzy
zachowują się odpowiednio do swojego wieku, którzy mają jasno określony cel w życiu, znają swoją drogę i sprawiają
wrażenie, że panują nad wszystkim doskonale. Nie wiedzą czy ich postępowanie, to kim są, jest właściwe i wydaje im się, że
dla dobra dziecka powinni wydorośleć. Czują bowiem, że odstają od swoich znajomych, od reszty świata, od tego kim
teoretycznie powinni być, mając na karku trzydzieści kilka lat, i nie wiedzą, czy to dobrze, czy może źle.

!Możliwe spoilery!
Ich podróż zaczyna się w Phoenix, gdzie odwiedzają Lowella i Lilly, byłą szefową Verony, rozgadaną wariatkę, która traktuje
swoje dzieci jak powietrze, a z mężem rozpamiętuje ile pieniędzy wydali na swój przepłacony ślub. Później zajeżdżają do
Tucson z wizytą u siostry Verony, której życie uczuciowe nie ułożyło się tak jakby tego chciała. Następny przystanek (oferujący
najwięcej zabawnych scen) to Madison i spotkanie z należącą do ruchu Continuum L.N. (fantastyczna Maggie Gylenhaal), która
żyje niczym hipiska, wielką uwagę przykładając do swoich emocji, krążącej energii, odpędzając od siebie wszystko co złe i
stresujące. Spokojne i pełne dobroci życie ma zapewnić jej dzieciom dobry start w przyszłość i przygotować na konfrontację ze
strasznym światem, który jak sama mówi, tylko je skrzywdzi. Później przychodzi pora na najbardziej normalną wizytę w
Montrealu, u na pozór idealnego małżeństwa, które na chwilę staje się dla bohaterów wzorem do naśladowania i nadzieją na
przyszłe podobne życie. Jednakże po bliższym poznaniu okazuje się, że ich życie nie jest cudną bajką i choć są ze sobą razem,
choć wspierają się niezmiernie, nie jest im łatwo, bo kolejne dni przynoszą ciężkie problemy, stale stawiając ich przed
następnymi próbami.
!Koniec spoilerów!

Ta pełna wrażeń podróż, kolejne wizyty u przyjaciół i znajomych, zmienią naszych bohaterów. Pozwolą im spojrzeć na siebie
samych i na swoje życie z trochę innej perspektywy. Doświadczą oni czegoś, co chyba każdy z nas kiedyś przeżył, odwiedzając
swoją rodzinę, znajomych, dziwiąc się ich wariacjom i dochodząc do wniosku, że własna egzystencja wcale nie jest taka zła,
tak popaprana jak można by pierwotnie o niej myśleć. Wszystkie poznane na szlaku osoby to również więksi lub mniejsi
odmieńcy, wariaci, świry, których życie jest zdecydowanie bardziej zwariowane i skomplikowane niż to, które wiodą
bohaterowie. Burt i Verona przekonują się, że naprawdę pasują do siebie, że dobrze się im wiedzie, prowadząc własne,
spokojne i normalne życie. Obserwacja innych par daje im, a także nam, wiele do myślenia na temat związków, partnerstwa,
miłości i wychowania dzieci. Całe szczęście reżyserowi udaje się te krótkie epizody, poszczególne wizytacje, bardzo zgrabnie i
płynnie połączyć ze sobą, dzięki czemu oglądając ten film nie mamy wrażenia, że jest on jedynie zbiorem niezależnych od
siebie skeczy, które równie dobrze można by oglądać oddzielnie, w dowolnej kolejności.

"Away We Go" to słodko gorzki film obyczajowy. To bardzo przyjemna, ciepła i spokojna opowieść. Chwilami zabawna,
wzruszająca, ale co najważniejsze bardzo mądra. Jednocześnie jest to film dość specyficzny, który pewnie nie wszystkim
przypadnie do gustu ze względu na bardzo niespieszny rozwój akcji i sposób w jaki przedstawiane są kolejne wydarzenia. Bo
obraz Mendesa to na pozór bardzo zwyczajna historyjka, pozbawiona większych atrakcji, ale mająca w sobie jednak coś, co
czyni ją niezwykłą. W bardzo prawdziwy, bezpośredni sposób opowiada ona o życiu, i przez to wielokrotnie staje się naprawdę
smutna, prawie, że przygnębiająca. Twórcom jednak udaje się odnajdywać radość nawet w dołujących chwilach, przez co na
końcu zostawiają nas w dobrym nastroju. Szkoda tylko trochę, że niektóre żarty są tu dość wymuszone i ogólnie rzecz biorąc
nie ma ich za wiele. Być może dobrze wyglądały na papierze, ale wypowiadane przez aktorów są jakieś takie płaskie i bez
wyrazu. Jeśli już śmieszą to umiarkowanie, wywołując na naszej twarzy jedynie drobny uśmiech. Ale może właśnie tak miało
być? Obraz Mendesa nie jest przecież komedią, a obyczajówką lekko nasyconą specyficznym humorem, który wprowadza do
niej odrobinę słońca i nie pozwala na zbytnie spoważnienie historii. Może więc takie lekkie nasączenie humorem było
świadomym działaniem twórców?

"Para na życie" to opowieść o odnajdywaniu swojego miejsca. O akceptowaniu samego siebie i swojego życia takie jakim ono
jest. To krzepiący film mówiący o związkach, o dogrywaniu się z drugim człowiekiem, o tworzeniu dobranej pary, tak aby się nie
rozpadła, aby nie wyminąć się z drugą połówką, aby w tym samym tempie iść w jasno określonym dla obu osób kierunku.
Obraz mówiący o tym czym jest partnerstwo i co jest w nim najważniejsze. To również film o życiu jako takim, o oczekiwaniach
jakie są w nas pokładane i tym jak i czy, je spełniamy. Film mówiący o tym, że własną drogę, swoją przyszłość, każdy musi
wyrobić sobie sam. Bo dla każdego przypisana jest unikalna ścieżka, pasująca tylko dla niego. Kopiowanie życia od innych
osób, upodabnianie się, nie ma jakiegokolwiek sensu, bo od początku skazane jest na porażkę. Każdy z nas jest jedyny w
swoim rodzaju i tą odmienność powinniśmy docenić i zaakceptować. Powinniśmy odnaleźć, każdy na swój sposób, własną
drogę, swoje miejsce w tym dziwnym świecie i to co przynosi nam szczęście. Bo tylko wtedy, w zgodzie z samym sobą,
będziemy mogli dobrze żyć.

8/10

ocenił(a) film na 9
milczacy

Dobry tekst. Dlaczego nie umieścisz tego w recenzjach?
PS Ja nie zwróciłam uwagi na to, żeby sceny były przydługawe, a tempo nieśpieszne, ale może przyzwyczaiłam się do takich filmów:]

langowa

Podbijam, bo świetne teksty powinny być zawsze na górze.

ocenił(a) film na 9
milczacy

genialna recenzja, zgadzam się :)

ocenił(a) film na 9
milczacy

Nie wyobrazam sobie lepszego filmu na walentynki

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones