Kiedy rozmawiałem o tym short'cie z kumplem, on napisał mi coś takiego:
"Bardzo dobry filmik. Fajnie ukazuje jak ktoś sprytnie manipuluje ludzką naturą, a te bezmyślne jednostki wyrzynają się bez litości, czasami zapominając nawet o co walczą. Smutne to jest, że debile tak łatwo ulegają manipulacji. W ludziach zawsze była agresja i chęć walki – vide walki gladiatorow, MMA, boks, ale jak już trzeba dać jej upust to lepiej w ten sposób, w końcu cywilizacja do czegoś zobowiazuje. Lepiej tak dać ujscia naszym zwierzęcym popędom niż wspierając motywy chorego 'patriotyzmu', który jest idealnym środkiem do manipulacji masami przez sprytnych i chciwych 'tłuściochów' zza biurek.
Filmik swietnie oddaje bezsens wojny. Jednostki walczą do końca, dając się ponieść bezmyślnej żądzy krwi, tracąc po drodze wszystko, co wartościowe (różaniec = wiara), wszystko co mialo jakiś sens (zdjęcie żony = rodzina), ostatecznie ewoluując w bezmyślne potwory (czyt. tracąc resztki człowieczeństwa). Konkluzja jest zatrważająca, bo idealnie oddaje właśnie fakt, że wojna to zlo najgorszego rodzaju, a po tym tzw. 'bohaterstwie' itd. nie zostanie nawet pył, bo czas wymaże wszystko."
Dokładnie odniosłem takie samo wrażenie po seansie i wyciągnąłem takie same wnioski odnośnie tego, co chciał przekazać twórca.
Nie wiem jak bardzo trzeba być krótkowzrocznym, żeby nie dostrzec tu pewnych treści "pomiędzy wierszami" i założyć, że to miała być tylko widowiskowa naparzanka dwóch pilotów i nic więcej.