Czy jednak ktoś z Was poczuł sympatie do przewodniej postaci, gnoja jakich sporo?
A ja poczułem sympatię do Alyssy Milano i do Lauren Lee Smith razem wziętych. I to wielką sympatię:)
SPOJLERY!!!
A odnośnie oceny...Film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. I byłoby rewelacyjnie, gdyby nie obyło się bez przegięć (brak policji; wymuskani zewnętrznie główni bohaterowie, a zwłaszcza ten grający Teda Greya, który na początku chole*nie mnie irytował, choć potem tak wciągnęły mnie wydarzenia na ekranie, że mi przeszło; natężenie patologii na mm taśmy filmowej <chodzi o to, że ta grupa składała się z samych psychopatów, przez co wraży patologowie mogą się pogniewać za sugestię, iż w ich szeregach pracują same świry>). Poza tym bardzo dobry obraz. Film jest (co tu dużo mówić) chory, i z pewnością przeznaczony nie dla każdego. Końcowa akcja zaskakuje wymiarem zemsty (o mój boziu, co tam się dzieje...). Może byłoby jeszcze mroczniej i bardziej "choro", gdyby za scenariusz wzięli się Wyspiarze (przemoc ukazana w ich filmach jest bardzo rzeczywista, bez upiększeń i teatralności Amerykanów). Mimo wszystko wysoka ocena, bo "patology" bardzo mi się podobało (no tak, chyba sam nie jestem do końca zdrowy..).
Ode mnie 8/10. Polecam, ale tylko fanom brutalnych thrillerów.
I jeszcze jedno. Główny "pozytywny" bohater moim zdaniem był większym..ekhm.."drapieżnikiem" (czytać gnojem) od dr. Gallo. Po tym drugim przynajmniej wiadomo było, czego się spodziewać...