Nurtuje mnie pewna rzecz w tym filmie. Dlaczego ziomek na koncu filmu pomogl mu? Skad on sie nagle wiza? Pewnie ktos napisze ze tamten go gnebil ale to przeciez zaden powod do tego zeby cos takiego robic bo facet przez caly film wygladal na zwyklego kolesia ktory chcial cos moze osiagnac ale byl zbyt inny i dokuczali mu. Wiec moze ktos cos wymysli ciekawszego
widac bylo kilkakrotnie jak ten Ben Stravinsky czyli Keir O'Donnell (prawdziwe nazwisko) kilkakrotnie zazdroscil badz nienawidzial Jake'a.
Pewnie wspolpracowal lub dazyl sympatia filmowego Teda i znalazl sie w chwili ostatecznej idealnie komponujac koniec filmu :)