Początkowo sam wygląd i sposób animacji - bardzo mi się podobał (najbardziej na napisach początkowych) Później z minuty na minuty wrażenie spadało. Pod koniec - już bez emocji do samego wyglądu podchodziłem.
A treść?
Kompletnie nie kupuję tego jako "autobiografii", nie zależnie czy z założenia fikcyjnej, czy też - stylizowaną na prawdziwą. Dlaczego? Bo wyraźnie widać przekoloryzowanie własnej osoby, niemałą palmę i przechwałki. W formie autobiograficznej - bardzo, bardzo mi to przeszkadzało.
Gdyby np - zmienić narratora, to już problemu by nie było. Skoro jest, to jest - oczywiste.
I sam film odebrałem głównie jako opowieść o człowieku (a nie o Iranie). Dla mnie - Teheran to jedynie tło. Same irańskie problemy podnoszone są powierzchownie i raczej tandetnie, no ale jeśli przyjmnie się, że nie to było głównym celem, to OK, nie musi być wadą.
W samej historii - lepsze i gorsze momenty, ciekawsze i mniej ciekawe. Wszystko jednak skażone tą nieszczęsną pseudo-autobiografią.
Co mi jeszcze delikatnie przeszkadzało - marksizmowanie. FAjnie by było jakby szpile (zasłużoną przecież) wbito i towarzyszą "dobrodziejom" komunistą. Ot choćby refleksja, że gdyby zatriumfowała rewolucja komunistyczna, a nie islamska - sytuacja wyglądała by podobnie nieciekawie. Na szczęście nie ma tam jakiegoś gloryfikowania tej ideologii. Co najwyżej - leciutki sentyment i nostalgia.
5/10