Zastanawiałam się trochę nad symboliczną kompozycją filmu. Pierwsza część rozgrywa się na
pustyni, potem następuje moment przejścia w tej małej osadzie. Jest taka scena, kiedy córka
gospodarza w zwolnionym tempie przechodzi przez prog trzymajac w dloni naftowa lampe.
Nastepnie sceny w miasteczku.
Czesci roznia sie od siebie sposobem prowadzenia dialogu, symbolika, rzecz jasna
oswietleniem i generalnie rzecz ujmujac estetyka. Duzo ciekawszy jest poczatek, przypominajacy
troche Antonioniego. Banalne rozmowy obnazajace nature bohaterow, podroz, ktorej cel sie
rozmywa, piekne pustkowie. Kiedy wracaja do cywilizacji postaci staja sie nagle mialkie i
nieinteresujace. Tona pod nadmiarem codziennego kurzu, staja sie mniej wyrazne.
Mimo wszystko, kawal smacznego kina.