Zgodzę się, że to jest film nierówny. Pierwsza połowa może być męcząca i rzeczywiście wymaga cierpliwości. Druga połowa jest bardziej dynamiczna. Ale jedno zapada w pamięć- zdjęcia. i choćby dla nich warto ten film obejrzeć. I to w kinie, bo nie wyobrażam sobie oglądania go na małym ekranie.
racja - na małym ekranie to jest koszmar, nie wierzę że na dużym może wyglądać lepiej :(
zgadzam sie pierwsza polowa to mordéga ale na koncu okazuje sié ile róznych wátków przeplata sié w tych prozaicznych rozmowach.8/10
Pierwsza połowa jest tak NUDNA i męcząca, że nie dałem rady dotrwać do tej, wg Was, drugiej DYNAMICZNEJ połowy.
Fabuła "Pewnego razu w Anatolii" przypomina szydełkowanie. Pod z pozoru monotonną powierzchnią kryje się misterna struktura połączeń i skomplikowana sieć międzyludzkich relacji . Film wymaga cierpliwości, uważnego śledzenia wątków , zaś bardziej niż na celu poszukiwań koncentruje się na postępującym krok po kroku procesie formułowania pytań i odnajdywania na nie odpowiedzi.
"Pewnego razu w Anatolii" jest przynajmniej tak nudne i jednostajne jak "Piknik pod wiszącą skałą", dlatego moim zdaniem warto go obejrzeć. Pozdrawiam ;)