Należę do osób, które dopiero po ukazaniu się IV części zechciały zobaczyć w końcu I część. Film mi się podobał - na tyle, że zobaczę kolejną część (jeśli ta rozczaruje, to zastanowię się poważnie nad następnymi).
Chciałem zwrócić uwagę jednak na jedną nieścisłość - jeśli Zep okazał się na końcu nie być Panem Układanką, a jedynie kolejną jego ofiarą, to czemu widać u niego cechy maniakalne (które są pokazane w filmie by zmylić widza)? Chodzi mi tutaj o jedną konkretną scenę, która bardzo mi się początkowo spodobała, ale potem stwierdziłem, że jest bez sensu. Czemu Zep przykłada pistolet do głowy żony doktora i bada w tym samym czasie puls dziewczynki słuchawkami lekarskimi? Przecież jest on tylko spokojnym sanitariuszem. Po co miałby to robić - zwłaszcza, że doktor nie widział tego i nijak nie mogło to wpłynąć na jego decyzję o tym, czy "ciachnąć se nogę i zabić kolegę ;)". Scena dobra, ale nielogiczna.
Chyba, że ktoś mi wyjaśni... albo wyjaśnią mi kolejne części
Pozdrawiam