Film raczej nie jest przeznaczony dla szerokiej rzeszy fanów, bowiem dzieło to jest niełatwe
do obejrzenia, głównie przez różnice kulturowe. Jednak, jeżeli ktoś lubi Nakagawe, bądź
zaznajomiony jest z klasycznym, Japońskim kinem grozy, film dostarczy przedniej rozrywki.
Pełen abstrakcji i surrealizmu obraz, wiernie nawiązuje do Buddyjskiej religii,
przedstawiając przy okazji wizualne piękno i malowniczość scenerii, oraz z niczym nie
porównany klimat teatru kabuki, przez co również niestety niektóre sceny mogą wydać się
nieco zbyt sztuczne. Grozy tu niewiele, bo Nakagawa raczej chciał przedstawić zło wewnątrz
człowieka. O wiele bardziej grozę budzi wizja piekła, która jest bardzo bliska Buddyjskim
wierzeniom. Więźniowie poddawani są torturom (chyba pierwszy film z tak mocnymi
scenami gore), a protagonista jest świadkiem, nie mających nic ze sobą wspólnego
surrealistycznych obrazów w które wierzyli buddyści. Różnego rodzaju aluzji, alegorii i
symboliki w odniesieniu do kultury Japońskiej mamy tutaj naprawdę sporo.