Dość dziwaczne, ale niewątpliwie klimatyczne filmidło. O tak, klimatu na pewno nie można mu odmówić. Jest mrocznie i brudno. Pierwsze pół godziny jest bardzo dobre, wszystko owiane jest tajemnicą a widz niecierpliwi się, by odkryć o co w tym wszystkim chodzi. Nawet kiedy okazuje się, co farmer Vincent hoduje w swoim ukrytym ogródku, wciąż jest nieźle. Wszystkiemu towarzyszy momentami niezły, czarny humor a para głównych bohaterów dobrze odgrywa naprawdę niezłe role. Niestety wszystko to, co dzieje się w motelu to marna szopka - twórcy chyba za bardzo zainspirowali się chociażby "Teksańską Masakrą...", ukazując na siłę i w wyjątkowo naciągany sposób motyw szalonej rodzinki. Sceny, które rozgrywają się w motelu niestety skutecznie rozładowują napięcie. Kolejna inspiracja z filmu Hoopera (piła mechaniczna w końcówce) także wydaje się naciągana ale walkę ogląda się już nieco lepiej, zaś film niespodziewanie kończy zabawna kwestia Vincenta - naprawdę dobry pomysł. Ale to wszystko trochę za mało. Pod kątem muzycznym jest w sumie nieźle. Niestety film przede wszystkim jest nierówny i sceny dobre przeplatają się z nieudanymi, a nawet często zbędnymi i głównie to powoduje, że nie mogę wystawić wyższej oceny. Moja ocena: 5/10.