Jeżeli kogoś pasjonują dramaty o tematyce religijnej, to być może wyciągnie z tego filmu nieco większe pokłady przyjemności niż ja. Sprzedawany i reklamowany jako horror, absolutnie nie jest horrorem. Wprawdzie pojawiają się pod koniec pewne ponadnaturalne wątki i sytuacje(z udziałem słabego cgi), ale 99% trwania filmu, to pokazywanie indoktrynacji religijnej na młodych chłopcach. Bruce Davison zagrał naprawdę na poziomie, fajnie zobaczyć Danę Delaney, która miała niewiele do grania, ale to za mało żebym mógł uznać ten film za udany. Przede wszystkim wieje nudą, a ok 50 minuty chyba każdy straci już nadzieję, że cokolwiek horrorowego się w tym filmie wydarzy. Z drugiej strony dowiadujemy się, że posiadanie komiksu to grzech, masturbacja to grzech, jedzenie żelków to grzech(!), dziewczyna, która wyjdzie na zewnątrz choćby porozmawiać z chłopakiem jest dziwką. W sumie to te wszystkie wyliczania grzechów sprawiły, że film zaczął mnie nawet bawić, ale po 20 minutach formuła się wyczerpała i wszystko wróciło do fazy znużenia i irytacji.