Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Pirates of the Caribbean: At World's End
2007
7,7 399 tys. ocen
7,7 10 1 399461
6,3 43 krytyków
Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Tydzień temu złożyłem propozycję kontynuowania pirackiej historii. Propozycja znalazła się z w miarę 'ciepłym przyjęciem'. Dlatego postanowiliśmy (ma skromna osoba i Magaira) dać próbę naszych pisarskich umiejętności, które są zarazem początkiem historii, którą chcialibyśmy tu kontynuować. Część tekstu jest autorstwa Magairy, część moja. Zdaję sobie sprawę, iż temat ten utonie w morzu wielu innych podobnych sobie tematów, które napływają codziennie. Mimo to, jeśli znajdzie się kilka sympatyków naszego 'pisarstwa', wychodząc naprzeciw niezdrowej konkurencji, będziemy kontynuować.

Miłego Czytania życzę i liczę na Wasze obiektywne opinie, pełne konstruktywnej, jak zawsze krytyki. ^^

PIRACI Z KARAIBÓW - KLĄTWA AQUA VITAE

Rozdział I

Promienie krwawo zachodzącego słońca pokrywały swym płaszczem czerwieni niespokojnie dryfujący po morzu kawałek na wpół zwęglonego drewna. Padały jednak pod takim kątem, że można zobaczyć zatarty i podniszczony napis ?Royal Navy?. Jest to dobitne świadectwo krwawej historii, która rozegrała się po największej Bitwie zmieniającej na zawsze bieg historii.
Piraci wiedzieni poczuciem zemsty, stawiali sobie za punkt honoru zniszczenie każdej wyspy i każdego miasta bez względu na odległość, które kojarzyło im się z reżimem i ograniczeniami. Przysięgli zniszczyć każdy mur, który był świadkiem haniebnej śmierci ich kamratów, a każdą osobę bezpośrednio lub pośrednio uczestniczącą w tym procederze, w sposób okrutny i brutalny pozbawić życia.
Wykonywali swój plan z zawziętością i dokładnością samego diabła, pozostawiając za sobą śmierć, ból i pobojowisko. Byli teraz niekwestionowanymi władcami morza, którym nikt nie był w stanie się na chwile obecną przeciwstawić.

***

W miejscu oddalonym o setki mil morskiej żeglugi, w którym pojęcia cisza i spokój nie miały racji bytu. Miejsce, w którym ład i porządek były tak skrzętnie utrzymywany za czasów władzy Lorda Becketta, teraz zamieniało się w nieogarnięty chaos, upodabniając miasto tym samym do Tortugi. Port Royal. Jedyne miejsce, które nie zostało całkowicie zniszczone. Na murach niegdyś zazdrośnie strzegących wejścia do garnizonu i serca całego portu, teraz powstawały w zastraszającym tempie coraz to nowsze karczmy i domy publiczne, w których alkohol lał się strumieniami.

Ciemną uliczką tegoż właśnie zakątku nierządu i rozpusty, kroczyła powoli młoda, ciężarna kobieta. Ubodzy piraci, leżący pod ścianami i ci, którzy jeszcze widzieli na oczy, pomimo kilku szklani z pobliskiej karczmy, poprawiali swe zniszczone ubrania, przeczesywali brudne włosy i witali się uprzejmie, gdy tylko koło nich przechodziła. Kobieta rozgląda się wokoło z łzami w oczach. Zachowywała się, jakby tu już kiedyś była. Wyszła z uliczki na plac pośrodku Portu. Coś przykuło jej uwagę. Przyspieszyła kroku. Zmierzała do zdezelowanego kowalskiego warsztatu. ?U Browna? głosiła leżąca na ziemi połamana na pół tabliczka. Niewiasta przekroczyła prób warsztatu. Drzwi ustąpiły pod jej delikatnym naciskiem. Zeszła po kilku schodkach. Znalazła się w opuszczonym kowalskim warsztacie. W powietrzu unosiła się woń zgnilizny i rozkładu. W kącie leżało źródło owej nieprzyjemnej woni. Zdechły osioł, który niewątpliwie służył niedawno byłemu właścicielowi zakładu. Teraz natomiast, stanowił pożywkę dla owadów. Rozglądała się po pomieszczeniu. Na podłodze leżały kowadło, kowalskie narzędzia, ale też i zardzewiałe bronie. Podniosła jedną z nich, zwarzyła w dłoni, i przyjrzała się dokładnie ostrzu. Znalazła wyryte na głowni dwie litery ?W? i ?T?. Nie potrafiła powstrzymać płynących łez. Z tym miejscem wiązało się wiele wspomnień. Usłyszała za plecami pewien odgłos. Pewna była, iż są to czyjeś kroki. Nie przerywając kontemplacji broni, dając tym samym oponentowi poczucie, iż podkrada się niezauważenie, przygotowywała się na atak. Gdy uznała, iż jest już na tyle blisko, jednym ruchem, chwyciła go za ramię, powaliła na ziemię i przyłożyła ostrze do szyi. Był to biedny chłopiec. Nie posiadał broni.

- P-p-pani... Królowo... upraszam o wybaczenie... rozpoznano Waszą Wysokość kroczącą uliczkami... nakazano mi posłać po Panią...

Kobieta zabrała ostrze z jego szyi, wyciągnęła ku niemu rękę, którą ten przyjął, ucałował i skłaniając przed nią głowę, przyklęknął.
- Podążysz za mną, o Pani?
- Już od miesięcy nie korzystam z przywilejów waszej Królowej... nie musisz mnie tytułować.
- Ależ Wasza Wysokość! Tyś jest Władczynią Trybunału Braci!
- Wystarczy Panno Swann.
- Nigdy bym nie śmiał... teraz to jednak nieważne... czas nagli.
- Prowadź więc.

Elizabeth spojrzała przez ramię na dawny warsztat swego ukochanego, broń zachowała dla siebie, chowając ją za pas i wyszła z pomieszczenia za chłopcem.

Szedł szybkim krokiem, przejęty własną misją. Eli musiała starać się, aby nie zgubić go wśród wszystkich obecnych. Z racji swego stanu, jej sprawność była ograniczona. Irytowali ja ci wszyscy ludzie, którzy widzieli w niej piracką królową. Owszem, była nią. Podczas zebrania w Zatoce Rozbitków. I tylko wtedy. Port Royal, a raczej to, co z niego zostało, było miejscem jej dzieciństwa. Wracały tu wspomnienia po zmarłym ojcu, czy po Williamie, którego zobaczy dopiero za 9 i pół roku... nie mogła rozpaczać. Musiała być silna. Zostanie matką. Jego dziecka. I teraz to było najważniejsze. Z rozmyślań wyrwał ją widok drzwi, przed którymi się zatrzymali. Były to duże wrota. Wrota do gmachu dawnego mieszkania gubernatora. Jej dawnego domu. Chciała ominąć to miejsce. Nie dane jej to było jednak, gdyż właśnie przy tych drzwiach stał chłopiec, którego poznała ?u Browna?. Skłonił się nisko, otworzył przed nią drzwi i puścił przodem. Gdy weszła, ujrzała dziesiątki pijanych, bawiący się ludzi. Bawiących się w jej dawnym holu, na dawnych schodach, a w pokojach, które dawanie należały do jej ojca, zapewne niejedna para oddawała się właśnie cielesnym uciechom... wstrząsnęło to ją, lecz nie dała tego po sobie poznać. Stawiała kolejne kroki, wchodząc w głąb pomieszczenia. Na samym środku hallu stał stół, na którym leżał jakiś człowiek, a wokół którego zebrana była znaczna większość zebranych. Chłopiec wyprzedził ją, podbiegł do mężczyzny który pochylał się na leżącym, powiedział kilka słów i wmieszał się w otoczenie. Ów mężczyzna spojrzał na nowoprzybyłą Elizabeth, po czym krzyknął:

- Rozstąpcie się! Oto przybyła Jej Królewska Mość, Pani Piratów, Kapitan Elizabeth Swann!

Wszystkie głowy zwróciły się w jej stronę, wielu szeptało między sobą, wskazując ją palcami, jeszcze inni klękali. Tłum wokół stołu rozstąpił się, ukazując leżącą na stole postać. Kroczyła powoli, ignorując wszystkich, którzy chcieli się z nią przywitać. Na stole leżał mężczyzna. Jego ubranie było na tyle pozdzierane, że było widać cała klatkę piersiową i nogi. Całe ciało pokryte było ranami, które układały się w jakiś bliżej nieokreślony wzór. Były niczym krwawy tatuaż. Również włosy, przewiązane bordową chustą, zakrzepłe były od krwi. A może to nie były pozlepiane od posoki włosy, a...

- Jack!

Elizabeth rzuciła się do stołu i przywarła zmasakrowanemu ciału Kapitana Czarnej Perły. Płakała. Widziała, iż jego żywot dobiega końca.

- Zróbcie coś! Ratujcie go! On umiera!, krzyczała przez łzy.
- Pani, proszę zachować spokój. Sparrow nie umrze. Nie tak łatwo jest oddać życie po raz drugi. Przeżyje.
- Ale... ale... co się stało?! Skąd... on... tutaj...
- Wpadł w sieci łowiących na morzu.
- Już był w takim stanie?
- Z tego, co opowiadali, to tak.
- A... a... te rany? Te znaki mają jakiś sens? Coś oznaczają?

- Tak - rozbrzmiał głos za jej plecami - to znaczy, że mój synalek nażłopał się za dużo Wody Życia, odrzekł Strażnik Kodeksu.

Within_Destruction

Takiego obrotu zdarzeń nie spodziewałam się w najśmielszych fantazjach.
Rewelacyjny pomysł, świetne wykonanie, o czym świadczy jeden wniosek- za krótki!!
Kontynuujcie, nie mogę się doczekać dalszego ciągu :D

ocenił(a) film na 10
Liriel_

zgadzam się bardzo fajny pomysł. Czekam z niecierpliwością na resztę.

ocenił(a) film na 10
waszek

SSSSUUUUPPPEEERRRR!!!!! naprawde...kontynułuj....!!!! aaa!!!

Within_Destruction

świetne :D!!! wciagneło mnei to opo ^^ kontynuj jestem naprwde ciekawa :D

S_R_Corpse

Oo, jak mi miło ponownie widzieć to opowiadanie. Już prawie o nim zapomniałam ;D. Kontynuacja udała wam się znakomicie. Takiego powrotu sie nie spodziewałam... naprawdę wciągnęła mnie ta historia, piszcie jak najszybciej! Pozdrawiam autorów i czytelników ;))

Within_Destruction

Świetnie wam to wyszło naprawdę :D Już myślałam, że nie będziecie dalej pisać. A tu taka niespodzianka. Pozostaje mi tylko czekać na kolejną część:D

ocenił(a) film na 10
Within_Destruction

świetne, wciągło mnie :D
czekam na dalszą część.

ocenił(a) film na 8
Within_Destruction

Swietnie wam idzie. Rewelacja. Kontunuujcie, prosze.Pozdrawiam i powdzenia

daga_7

materiał na cały prolog upchnięty w za małej objętości tekstu, mało opisów, trochę temu brakuje. w takim tempie to będzie bezbarwna nowelka, która się skończy zanim się zacznie, albo, jeśli osiągnie dużą objętośc, będzie trudna do ogarnięcia. Zwolnic trochę, i będzie dużo lepiej ;)


Poza tym zdradzenie pomysłu tak wcześnie zakrawa trochę na system zaczerpnięty z np. Gumisiów, czyli w 3 minuty mamy postawiony problem odcinka, i przez resztę wieczorynki Gumisie sobie z tym radzą. Więc powtórzę jeszcze raz - zwolnic.


Poza tym trzeba zwracac uwagę trochę na sytuacje i użyte słownictwo. Przykłady:
- wydaje mi się że określenie "poznała chłopca" jest bardzo na wyrost ;)
- z sytuacji: wyobraźcie sobie piratów padających na twarz przed panną Swann... jakoś mi się to nie widzi :P

Elizabeth jednym sprawnym ruchem obala przeciwnika mimo że jest ciężarna, ale z drugiej mańki ma problemy żeby za nim nadążyc mimo że to chłopiec dopiero.

PS. Jeszcze takie coś mnie w oczy kole:

Postawmy się w sytuacji panny swan, która raczej do panikarzy nie należała; więc teraz:

"Zróbcie coś! Ratujcie go! On umiera!, krzyczała przez łzy." - jakby nie chcieli go ratowac to by chyba go tam nie przynieśli, czyli pierwsza kwestia bez sensu.

"Już był w takim stanie? " - kolejny bezsens, raczej powinno byc ważne jak długo jest w tym stanie, albo od kiedy jest w tym stanie, albo, pomijając kolejne zupełnie naiwne pytanie :

- A... a... te rany? Te znaki mają jakiś sens? Coś oznaczają?

(tak, zobaczyła umierającego hmm... towarzysza i od razu zaczęła się zastanawiac czy jego rany coś znaczą - normalnie Scofield z Prison Break'a) mogła się po prostu spytac kto mu to zrobił, albo co się stało, tak to cały ten dialog wyszedł kompletnie nienaturalnie.


To tyle, zestaw opinii tylko, ogólnie piszcie jak chcecie ;)

ocenił(a) film na 7
jorwa

Zapomniałeś jeszcze dodać, że tekst jest toporny, ciężki i przeintelektualizowany. Jednakowoż, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Trochę więcej lekkości, "pisarze".

ocenił(a) film na 7
Marat_Sade

Fak... nie ma tu opcji "edit".
Jeszcze razi wyraźna granica pomiędzy dialogami, a didaskaliami. To nie teatr. Chyba...

ocenił(a) film na 8
jorwa

Eeee no, całkiem zgrabnie wam to idzie:) Mam tylko jedną uwagę: Przecież Elizabeth jest już żoną Willa, więc czemu nadal mówią na nią "panno Swann"? Kontynuacja wskazana:) Pozdrawiam:)

Mims

dokładnie :D Chyba powinno byc pani kapitan Elizabeth Turner ;)

S_R_Corpse

Nie!! Błagam!! Nie przerywaj tego, Ty który zacząłeś już pisać. Jest tak niewiele, fajnych historii o Piratach, a wy te najciekawsze zawsze przerywacie. To poprzednie opowiadanie, które przeczytałam w całości, tez skończyło się w dziwacznym momencie. W końcu nie wiem co się stało z bohaterami. To już zacząłeś w taki sposób, że chciałoby się wiedzieć o co w tym chodzi, przeczytać dalej i rozwikłać zagadkę, ale ciągu dalszego nie ma. To nie Fair!!

antubis0

Spokojnie... nie błagaj... nie proś nawet... kontynuacja będzie na pewno. Trzeba tylko znależć chwilę, żeby spisać pomysły. Chwila się znajdzie, to i kontynuacja będzie. Miło dowiedzieć, iż jest ktoś, kto tamtego twora czytał na bieżąco. Zakończył się dziwacznie, bo żartem na 1 kwietnia, a potem były przygotowania do matury, więc czasu brak. Teraz wakacje się zbliżają, czas więc będzie. Cierpliwości.

Pozdrawiam.

Within_Destruction

Dzięki za uspokojenie. Bo ja teraz taka trochę w nerwach jestem. Za dużo nauki, i stanowczo za dużo użerania się z tym.... głupim... wykładowcą. Muszę mieć jakąś odskocznie, żeby nie zwariować. A tamto naprawdę mi sie podobało. Co prawda, czytałam cztery dni, bo czasu brak, ale podobało mi się. Prócz zakończenia, niestety, ale to pewnie dlatego, że za bardzo się wczułam w resztę historii. To ja czekam z niecierpliwością.

jorwa

Bosh, przepiękny komentarz :D Aż mi łzy w oczach stanęły, jak go czytałam :D

Ale zgadzam się - w tekście jest wiele błędów :3 I brakuje jakże pożytecznych akapitów :3

ocenił(a) film na 9
Within_Destruction

Po części zgadzam się z "jorwa" ale nie uważam, że to zły pomysl. Bardzo mi się podoba. Niedawno byłam w kinie na trzeciej części. Powiem szczerze, że zawiodło mnie zakończenie. Uważam, że to głupie, że Will i Elizabet będą mogli się spotykać co dziesięć lat. Miałm nadzieję, że wymyślą jakiś sposób, no to żeby byli szczęśliwi, zwłaszcza, że to najprawdopodobniej ostatnia część.
Ale, kiedy przeczytałam ten fragmencik, pomyślałam, że może wy zajmiecie się tym pożądnie i zakończycie to jakoś, bo bardzo nie lubię smutnych zakończeń zwłaszcza, jeśli chodzi o miłość. I już mi brak piratów. Więc LICZę NA WAS!!!!!!! Piszcie szybko i nie zrażajcie się złymi opiniami, a te szczere bierzcie również od uwagę. :*:*:*:* :D

Within_Destruction

Zacznę od tego, iż nie byłam ani zwolennikiem ani przeciwnikiem kontynuacji opowiadania, szczerze mówiąc było mi to obojętne.

Początki przeważnie nie są zbyt interesujące, więc i ten wstęp nie bardzo przypadł mi do gustu. Nie mogę się zgodzić, z użytkownikiem o nicku ?jorwa? jeśli chodzi o opisy. Więcej opisów? Nie? raczej nie? przypominałoby to trochę ?Nad Niemnem?? . Nie podoba mi się zarówno zakończenie rozdziału jak i te zdania: ?A... a... te rany? Te znaki mają jakiś sens? Coś oznaczają??.

Nie wiem dlaczego, ale poprzednie opowiadanie trochę bardziej mi się podobało. Pomińmy fakt, iż nie lubię czytać powieści przygodowych [opowiadanie do takich właśnie się zalicza]. Zaczęłam czytać opowiadanie i mam zamiar doczytać do końca. Chyba, że będzie tak interesujące jak opisy przyrody w ?Nad Niemnem? to wtedy dam sobie spokój.

From_Hell

Witam.

Ponieważ chwilowo w naszym opowiadaniu panuje zastój spowodowany czynnikami nie zawsze od nas zależnymi, zastanawialiśmy się nad wprowadzeniem nowego elementu, który pomoże skierować nasze opowiadanie lepszy tor, którego konstruktorami moglibyście zostać również Wy, czyli nasi dotychczasowi Czytelnicy. Otóż może Wasza wyobraźnia wykreowała bohaterów, których chcielibyście zobaczyć w naszym opowiadaniu, macie pomysł na ciekawą akcje i motyw w duchu Piratów, a z jakiś przyczyn nie mogliście się nim do tej pory podzielić. Teraz jest taka szansa. W ramach takiej współpracy, opowiadanie nabrałoby rozmachu, Piraci nie byliby platoniczni, a większa ilość pomysłów na pewno wpłynęłaby na wartkość akcji. Wszelkie koncepty byłyby mile widziane, opowiadanie tworzone wspólnymi siłami czytałoby się na pewno przyjemniej, gdyż zdaję sobie sprawę, że pisanie jakiegokolwiek fanficu wiąże się z zainteresowaniem u jednych i być może zawodem drugich. Każdy inaczej sobie wyobraża dzieje Piratów, nasze pomysły, przedstawienie zdarzeń, być może nie zawsze pokrywają się z wyobrażeniami i pozostawiają wrażenie niedosytu. Ta notka powstaje po to, aby zapobiec, a raczej ograniczyć takie odczucie. Dlatego zachęcamy do podzielenia się Waszymi własnymi pomysłami, ożywieniu bohaterów żyjących do tej pory tylko w Waszej wyobraźni. Mamy nadzieję, że pomysł chwyci i spotka się z zainteresowaniem. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje, jednak, aby zapobiec chaosowi, który może, ale nie musi się pojawić, propozycje będziemy rozpatrywać my, czyli ja i Within Destruction. Mam nadzieję, że nie będzie to żadną przeszkodą. Wszelkie propozycje prosimy kierować na nasze maile: magaira@o2.pl i within_destruction@o2.pl albo na gg: mój - 1874639; Within Destruction - 8075466.

Pozdrawiam.

Magaira

Kolejna część naszego opowiadania. Mojego autorstwa. Życze przyjemnego czytania.

Rozdział II

?W pomieszczeniu służącym kiedyś za lokum gubernatora Port Royal, zapadła pełna napięcia cisza. Sam fakt pojawienia się Strażnika Kodeksu i hasło ?Woda Życia? zrobiły na obecnych piorunujące wrażenie. Dziesiątki par oczu zwróciły się ku nadawcy tajemniczych słów. Bynajmniej nie wytrącił go ten widok z równowagi i z niezachwianą pewnością siebie, będącą domeną rodziny Sparrow?ów, zwrócił się do wskazanych przez siebie osób, wśród których znajdowała się również Elizabeth, o udanie się w bardziej ustronne miejsce. Nie czekając na odpowiedź i reakcje, odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z hallu.
Elizabeth, która stała oniemiała i wstrząśnięta wydarzeniami, które rozegrały się w ciągu raptem dziesięciu minut, została gwałtownie szarpnięta przez jednego z marynarzy, co wyprowadziło ją ze stanu odrętwienia i zdziwienia. Ruszyła biegiem, wraz z kilkoma innymi marynarzami będącymi od początku przy całym zajściu, za szybko oddalającą się chwiejnym krokiem Grantem Sparrowem.
Kluczyli przez pewien czas uliczkami w kompletnej ciszy. Tajemnicze zachowanie ekscentrycznego mężczyzny sprawiło, że nikt nie miał odwagi zadawać pytań.
Minęli zabudowania i znaleźli się w gęstwinie leśnej.

-Gdzie właściwie zmierzamy, co to wszystko ma znaczyć?! ? zapytała zniecierpliwiona Elizabeth, która zdążyła już odzyskać pewność siebie i zebrać się w sobie.

- Zamiast zadawać zbędne i do niczego nieidące pytania, czyli te z grupy retorycznych, przyśpiesz Pani... Turner kroku, bo jeżeli się tutaj zgubisz, wątpliwe, by ktokolwiek cię tutaj znalazł. To samo się tyczy was. Z drugiej jednak strony, sępiki się ucieszą?? ? odpowiedział. Przyśpieszył tym samym kroku, mrucząc pod nosem o ważności występowania ludzkiego mięsa w diecie ptaków. Powoli zaczęli się oddalać od zabudowań i zaczęli przedzierać się przez chaszcze, które powoli ustępowały miejsca drzewom.
Szli coraz głębiej w las, gdzie nawet jasno świecący księżyc w ogóle nie docierał swym srebrnym światłem. Wszystko tłumił gęsta plecionka konarów starych drzew.

- Należy nam się chyba jakieś? ? nie dokończyła Elizabeth, gdyż wpadła z impetem na plecy potężnie zbudowanego wilka morskiego, który nagle stanął jak wryty?

Cała grupa stała przed wielką grotą. Po starych i pokrytych mchem kamieniach, pięły się długie i splątane gałęzie bluszczu. Mroki nocy nadawały jej charakter tajemniczości i niedostępności. Strażnik powoli przesuwał ręką po łodygach rośliny. B W końcu pokryta różnego rodzaju pierścieniami dłoń, zatrzymała się na występku skalnym, niewiele różniącym się od pozostałych.

- No i jesteśmy na miejscu. ? odrzekł z nutą ironii i ogromnego zadowolenia w głosie, po czym odchylił zieloną kurtynę zasłaniającą jedyne wejście, które było idealnie zakamuflowane przez baldachim z bluszczu.
W nozdrza natychmiast uderzył ich ostry zapach stęchlizny wymieszany z wonią zmurszałego mchu i drewna. Sparrow zapalił pochodnię. Nikt nie śmiał zapytać, czemu nie zrobił tego wcześniej. Bez słowa pochylił się i zniknął w otworze. Elizabeth weszła zaraz po nim. To samo uczyniła reszta uczestników tego dziwnego spaceru w nieznane. Snop światła oświetlał ściany, po których cieniutkim strumyczkiem sączyła się woda. Gdzieniegdzie, w miejscach gdzie ściany były tylko lekko wilgotne, rosły pęcherzykowate grzyby. Ścieżka była pokryta kamieniami. Wokół nich była tylko ciemna próżnia rozszczepiona nikłymi iskrami światła z pochodni, której płomień tańczył niespokojnie w przestrzeni. Wszystko natychmiast po przejściu światła ginęło w nieprzeniknionej ciemności.
Bardzo ostrożnie, licząc się z każdym krokiem, podążali w głąb czeluści. Elizabeth, która, mimo iż szła najbliżej Sparrowa, miała przytłaczające i nienapawające optymizmem wrażenie, że zagubili się w nieprzeniknionej otchłani. Nie dochodził do nich żaden odgłos oprócz ich własnych kroków i bicia ich strwożonego serca. Odgłosu najstraszniejszego ze wszystkich, który swym przyśpieszonym rytmem wprowadzał nieodmiennie atmosferę nieprzeniknionego i nieogarnionego strachu, zagłuszając tym samym zdrowy rozsądek.
W pewnym momencie Elizabeth nadepnęła na coś. Szkło natychmiast z głośnym trzaskiem pękło pod ciężarem jej ciała.
-?Oho, zbliżamy się do celu?- pomyślała z ironią mieszaną z rytmem nieprawdopodobnie szybko i mocno bijącego w jej piersi serca....
Za swoimi plecami słyszała ciężki oddech człowieka, którego wyraźnie przestraszył głośny dźwięk w tej nieprzerwanej, pełnej napięcia ciszy.
Cały czas powoli szli naprzód. Nagle, mijając kolejny zakręt, znaleźli się w oświetlonym pochodniami dużym pomieszczeniu. W kącie siedział staruszek, którego poorana zmarszczkami i bliznami twarz, wykrzywiła się w grymasie przypominającym uśmiech.
Zdziwienie malujące się na twarzach, przerwał Strażnik Kodeksu.
-Panie i Panowie, przedstawiam wam człowieka, który zna tajemnice Wody Życia. Zapewne zaciekawi was ta historia?
- Grant, skończ te swoje przemówienia! Chodzi o Twojego syna a Ty się zachowujesz jakby chodziło o butelkę rumu! ? zwrócił się z bardzo wyraźnie do Sparrowa, który stał wyszczerzony.
-Nazywam się Methuselah. Spodziewałem się was tutaj. Mam do przekazania wam pewną historię, która pomoże wam zrozumieć co się stało i co nadal dzieje się z Jackiem. Historia może wydawać się nieprawdopodobna, ale pamiętajcie, że nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć. Należy przyjąć też pewien margines błędu, gdyż ta legenda ma setki lat i zostaje przekazywana z pokolenia na pokolenie. Nieliczni ją znają. Otóż pod powierzchnią ziemi, w pewnym odległym zakątku, a może bliskim, tego nie wiadomo, znajduje się ogromny skarb?
- złoto!!...diamenty!!...wszystko naraz?!!- dotychczas słuchający w zdumieniu i skupieniu piraci, teraz nie mogli się powstrzymać przed wykrzyczeniem skarbów podsuwanych przez rozbudzoną wyobraźnię, które w ich mniemaniu mają największą wartość.
-CISZA!! ? Stary człowiek zawołał z niesamowitą wściekłością i głośnością, której nikt by się nie spodziewał z racji jego wieku i dość marnej postury.
-Nie wiadomo jakiego rodzaju jest to skarb. Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Aby się dowiedzieć, należy przejść kilka etapów. Pierwszym jak się domyślacie, jest napicie się Wody Życia, o której wam wspomniał Grant. Przedtem trzeba ją jednak znaleźć. Prowadzi do jej źródła tylko jedna mapa?
- w której posiadaniu jakimś cudem znalazł się Jack...-odrzekł jeden z piratów.
- Komu uda się już do niej dotrzeć, pijąc ją, uruchamia zegar?zegar, który odmierza czas do całkowitego pochłonięcia skarbu, który ukryty jest na pewnej wyspie?

- Nie rozumiem? ? przerwała wywód Methuselaha Elizabeth.
? Skoro Jackowi udało się znaleźć Wodę Życia, to jakim cudem znalazł się w Port Royal, dlaczego ta podobno cudowna woda prawie go zabiła i dlaczego ta woda rozkłada jego ciało i okrutnie rani?!

- Spokojnie, widać niecierpliwa jesteś bardzo. Woda życia ma bardzo dziwne właściwości. W momencie jej przełknięcia, w Jacku narodziła się swojego rodzaju mapa. Mapa, która uczyni go szczęśliwcem albo doprowadzi do jego zniszczenia? Od momentu napicia się przez niego tej wody, nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma swój sens.
W tej chwili w ciele Jacka zachodzą procesy, o których nawet nie śnimy. Wszystko, co pojawi się na jego ciele, zewnętrznie i wewnętrznie jest swoistą wskazówką do skarbu. Jack ma teraz halucynacje, jego ciało przygotowuje się do przyjęcia wielkiej tajemnicy. Będzie musiał poznać samego siebie, by dotrzeć do przeznaczenia, którego stał się niewolnikiem. Jednocześnie, jeżeli Jackowi nie uda się w przeciągu pewnego czasu dotrzeć do niego, skarb zniknie bezpowrotnie, a osobę, która uchyliła rąbek tej tajemnicy, czeka zagłada i przekleństwo... Wielki Żywioł, który jest strażnikiem tego skarbu, pochłonie wszystko, a miejsce spoczynku skarbu stanie się również miejscem wiecznego i przeklętego na wieki błąkania osoby, w której żyłach płynie Woda? ? przerwał, a jego oczy przybrały barwę ciemnego błękitu, w których tańczyły złowrogie iskierki. Spojrzał na oniemiałych Piratów.

Kolejny raz zapadła pełna zdziwienia i konsternacji cisza.?

Magaira

Awwwww.... nareszcie.
Trochę to skomplikowane... fajne, ale co dalej?

ocenił(a) film na 7
antubis0

Uwaga do pierwszego postu- nie AQUA VITAE, ale AQUA DE VIDA.

karaiby

Ciekawa notka... zobaczymy jak uratują Jacka... ten to zawsze musi sie w coś w pakować ;P. Super rozdział! Pozdr.

ocenił(a) film na 3
Kolec

Ja mam pomysł - kolejna część "Jack Sparrow i fantomas", kolejn "Piraci z Karaibów: Misja w Moskwie"

Co wy na to??

kalafior_2

Co za oryginalne pomysły . Może lepiej głupi i głupszy?:P:P:P:P:P:P:P:P

Kolec

Zazwyczaj nie robią z Jack'a ofiary losu którą trzeba ratować bo inaczej zginie a jak go uratują to będzie im dozgonnie wdzięczny.

karaiby

Aqua de Vida jest w języku francuskim, natomiast Aqua Vitae jest po łacinie. Celowo użyliśmy w tym przypadku języka łacińskiego.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Magaira

Jak dla mnie dalej przyciężkawo. Męczące długie zdania. Klimatyczny pleonazm. Czytelnicy to nie idioci, nie musisz budować klimatu poprzez powtarzanie tego samego na kilka sposobów. Końcówka brzmi jak wykład z zakresu fizjologii umierającego pirata... Jak na legendę nieco dziwne... Poza tym, las kojarzy się raczej z polskimi lasami iglastymi... Nie lepiej dżungla? Tudzież las tropikalny? Powtórzenie gagu ze skarbem nieco chybione. W "Skrzyni Umarlaka" było lepsze. Przeszkadzają też anonimowi piraci... Wolałbym starą kompanię... Parę zdań ciekawych... Zgrabnych... Nic ponad to.
Ps. Po co Wam Aqua Vitae, skoro nawet znawcy tematu mówią Woda Życia? Odnoszę wrażenie, że próbujecie przeintelektualizować tytuł. Podobne mam odczucie odnośnie całości.

ocenił(a) film na 8
Marat_Sade

Pierwszy rozdział był fajny. Drugi był już nudny. Znowu skomplikowane rzeczy, mam już dość. Za długie zdania. Po cholera jakaś ekipa wybiera się do jakiegoś starca i słuchają jego opowieści... Nudny był 2 rozdział. Pierwszy był bardzo ciekawy, bardzo mi się podobał. Zobaczymy co dalej... Pozdrawiam;)

_Anusia_

Holera to bardzo dobre słowo określające to wszystko a jeszcze trafniejsze będzie kiczowaty shajs trochę po niemiecku.

Magaira

Bardzo zgrabna kontynuacja, genialny nastrój, wciąga.... ale!
Ten "wielki żywioł" wydaje mi sie odrobinę... naciągany?(chociaż, sami piraci tacy są :P)
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

Magaira

Wszystko jest w porządku ale co się dzieje z chumore którego dużo było w pierwszej cześć a potem zaczął stopniowo zanikać a teraz nie ma go wogóle. Czy zawsze kolejne części muszą być coraz gorsze i gorsze , a pozatym styl pisania jest bardzo podobny d mojej nauczycielki do polskiego ale nic do niego nie mam .

użytkownik usunięty
Magaira

Mnie to naprawde nie obchodzi co inni mysla na temat tego opowiadania. To jest po prostu swietne! Prosze Was...piszcie dalej... i nie przejmujcie sie krytyka innych bo nie ma po co.To co wymysliliscie jest po prostu genialne! Bardzo chcialabym zobaczyc to na duzym ekranie... pozdrawiam- fanka

ocenił(a) film na 10
Magaira

Dwie poprawka do tekstu
Elizabeth nie mogła być w ciąż bo na wyspie nic między nimi nie zaszło (chyba że na następnym spotkaniu po 10 latach) a druga to taka że Elizabeth była już panią a nie panna bo sie hajtneła z Willem na statku a ślubu udzielił im Barbosa!!!! to tyle


pozdrowionka z nad wisłoka

Oleńk;)
CurseBlackPearl

LeN_kA

Może sioę mylę, ale czy Barbossa miał prawo udzielać komu kolwiek ślubu??? chyba raczej nie był księdzem...
Aha, i ciekawe gdzie i kiedy will i Lizzie zrobili tego dzieciaka, hehehe
Jak dla mnie to śmieszne, naprawde ten reżyser nie wie co pisze, hehehe

A co do kontynnuacji to jest ok;)

Lily15

Barbossa był kapitanem statku a kapitan może udzielić ślubu

ocenił(a) film na 9
LeN_kA

Właściwie to na końcu filmu jest pokazane jak Will wraca po 10 latach i Elizabeth przychodzi na spotkanie z synem. Więc...

Within_Destruction

Jeśli chcesz pisać kontynułacje to najpierw musisz dokładniej obejżeć film bo Elizabeth nie jest już panną Swann tylko panią Terner a reszta jest w pożądku.I pisz tak może mniej literacko.No i czeka na ciąg dalszy.

ocenił(a) film na 7
agusia772

Aqua de vida jest wyrazeniem w jezyku Hiszpanskim. Nie przeszkadza mi wtracenie laciny do tytulu. Opowiadania bardzo mi sie podobaja, chociaz w pierwszym byl lepszy pomysl- wyjatkowo mnie wciagnelo. Chodze po roznych blogach i tak malo jest dobrych opowiadan, ale wy... macie talent do pisania, dobry styl, zgrabne zdania, niebanalne pomysly. Jednym slowem fajne :)Czekam na dalsza czesc, bo przyjemnie mi sie czyta. I zgadzam sie z przedmowca jesli chodzi o piratow-wprowadzcie kogos znajomego, dyskretnie i nie wszystkich, ale np ktos z zalogi Sparrowa obecnie Barbossy. Wierze, ze Wam to fajnie wyjdzie, popracujcie nad kwestjami tych postaci i bedzie git :D Zycze milego pisania :D

ocenił(a) film na 7
Astartte

A jeszcze chcialam cos dodac - czepne sie :) Pewne teksty do zludzenia przypominaja te zawarte w oryginale np z dwojki:
"Wielki Zywiol, ktory jest straznikiem tego skarbu pochlonie wszystko"
przypomina mi "Straszliwy lewiatan Jonesa dopadnie cie i zawlecze z Perla na dno oceanu"
"Otorz pod powierzchnia ziemi, w pewnym odleglym zakatku" brzmi zupelnie "jest pewna skrzynia... nieznanych gabarytow i pochodzenia." w Twojej wersji brakuje jedynie Norringtona, przerywajacego w polowie, ze zrezygnowaniem, slowami "oh dear..." ;D
Unikajcie takich zwrotow. To tyle :)

ocenił(a) film na 10
Astartte

Kurka wodna,świetne opowiadanko ;D

Nimfadorka

No nie wiem czy takie "świetne" skoro ty tak piszesz

ocenił(a) film na 10
Within_Destruction

To jest dobre! Podoba mi się!!!!
Mogło by pojawić się trochę akcji, a nie takie łażenie z kąta w kąt, ale licze że się rozkręci. Dajcie trochę akcji no i oczywiście Barbossę!

prowokacja5

a ja się znowu dopiszę na końcu z garścią czepialstwa:

ale po pierwsze - więcej opisów faktycznie jest, to dobrze ;) . osobiście uważam że to bardzo punktuje jeśli chodzi o klimat, można się lepiej wczuc.


a teraz swoim upierdliwym sposobem powytykam błędy :) :

"zwrócił się do wskazanych przez siebie osób, wśród których znajdowała się również Elizabeth, o udanie się w bardziej ustronne miejsce."

po pierwsze nie jestem do końca pewien czy można się zwrócic o coś, prędzej chyba zwrócic z żądaniem lub z prośbą.

"została gwałtownie szarpnięta przez jednego z marynarzy"

ten incydencik mi trochę nie pasi, ona tam była dobrowolnie, co więcej zaproszona, po kiego grzybka ktoś miałby ją szarpac? królową? wyobraźcie sobie GIbbsa szarpiącego Barbossę :)

"do niczego nieidące pytania"

po pierwsze - oddzielnie, pod drugie pytania nie idą, tylko prowadzą

"po czym odchylił zieloną kurtynę zasłaniającą jedyne wejście, które było idealnie zakamuflowane przez baldachim z bluszczu. "

tutaj szczerze mówiąc moja wyobraźnia mnie zawiodła, i wiem że mogę wyjśc na totalne bezmóżdże, ale zaryzykuje bo mnie to zaintrygowało. Otóż może w górach nie mieszkam ale jakotakie pojęcie jak grota wygląda mam. I o ile się orientuję grota=wejście, a duża i okazała grota = duże i okazałe wejście, więc co tu jest do ukrywania? a jeśli było ukryte to czemu widzieli grotę?

"Nikt nie śmiał zapytać, czemu nie zrobił tego wcześniej."

a miał? a jeśli miał to czemu czytelnik nie wiedział o tym wcześniej? a jeśli czytelnik nie wiedział że on ją ma, to po co mu informacja że się inni dziwili że Sparrow tego wcześniej nie zrobił? przecież dla czytelnika nie istnieje coś jak pochodnia sparrowa, którą by miał wczesniej, bo o niej nie wiedział.

"Snop światła"

bardziej kojarzy się z latarką, w każdym razie ze światłem ukierunkowanym. moze lepiej "blask" albo po prostu "światło"?

"oświetlał ściany, po których cieniutkim strumyczkiem sączyła się woda"

albo jedna ściana i jeden strumyczek, albo kilka ścian i kilka strumyczków, albo niech któryś z autorów mi zilustruje jak jedne strumyczek sączy się po kilku ścianach

"i bicia ich strwożonego serca"
to oni mieli tylko jedno?

"W pewnym momencie Elizabeth nadepnęła na coś. Szkło natychmiast z głośnym trzaskiem pękło pod ciężarem jej ciała.
-?Oho, zbliżamy się do celu?-"

wiecie co? naprawde, pierwsze co pomyślałem - oho, zdeptała szklanego ślimaka, pewnie zbliżają się do pola szklanej kapusty. proszę was, ja wiem że wasza lapidarnośc nie zna granic, no ale można by jakoś delikatnie zasugerowac że to jednak jest szklanica, albo kielonek albo co tam było :P

"którego wyraźnie przestraszył głośny dźwięk w tej nieprzerwanej, pełnej napięcia ciszy. "

jaki dźwięk? ja wiem że to chodzi o tego ślimaka co go pani turner zdeptałą i autorzy też wiedzą, ale może ktoś nie będzie wiedział i wyrwie się z rytmu czytania na chwilę to zniweczy klimat i tym sposobem "cały misterny plan w też p...u"

"- Grant, skończ te swoje przemówienia! Chodzi o Twojego syna a Ty się zachowujesz jakby chodziło o butelkę rumu! ? zwrócił się z bardzo wyraźnie do Sparrowa, który stał wyszczerzony."

kto? kto się zwrócił, zapytuję się...

"Należy przyjąć też pewien margines błędu, gdyż ta legenda ma setki lat i zostaje przekazywana z pokolenia na pokolenie. "

margines błędu przyjmuje się zazwyczaj w stosunku do jakiejś wielkości. i są setki słów które tu pasują, a wy akurat użyliście "zostaje" które tu po prostu się nie nadaje. "była", "jest", cokolwiek :P

jorwa

sorry, za wcześnie strzeliłem "wyślij" :D

krytyki ciąg dalszy:

"dotychczas słuchający w zdumieniu i skupieniu piraci,"

znaczy może to nie jest jakiś błąd szczególny, ale osobiście wam powiem że ja w tej opowieści staruszka nie znalazłem jeszcze nic zdumiewającego.

"człowiek zawołał z niesamowitą wściekłością i głośnością "

głośnosc to brzydkie słowo, ładniej by brzmiało "moc", ale to moja subiektywna opinia, broń Boże żaden błąd.

"Aby się dowiedzieć, należy przejść kilka etapów."

nie podoba mi się to, brzmi jak z recenzji gry komputerowej. nie mam pomysłu jak to zmienic, trzeba by cały monolog przekonstruowac, ale ogólnie straaasznie mi nie pasuje to zdanie.

"Spokojnie, widać niecierpliwa jesteś bardzo."

mhm, od początku skojarzyłem go z Yodą... ale to nic to nic, w końcu kogo obchodzi szyk zdania

"przerwał, a jego oczy przybrały barwę ciemnego błękitu, w których tańczyły złowrogie iskierki."

z tymi iskierkami to mogła by byc ładna i budująca metafora, jak również te ciemnobłękitne oczy jako ładne dopełnienie opisu, ale jeśli mu oczy przybrały barwę ciemnego błękitu to pojawiają się dwa pytania:
1)jakie oczki to on miał wcześniej
2)czy to że mu się z oczami takie chece dzieją to jakaś symboliczna przenośnia czy raczej rzeczywiście on potrafi takie hece z oczami robic i będzie to do czegoś potrzebne?

ponadto - od groma powtórzeń, błędów interpunkcyjnych etc etc etc.

ale to nieważne, tylko nie róbcie błędów logicznych, to boli najbardziej :)

jorwa

Zgadzam się z tobą całkowicie ale jeszcze coś dodam co do tytułu "kontynuacja pirackiej sagi" oprócz tego że saga kojaży się z cherbatą to jeszcze na dodatek saga to termin oznaczający dzieje rodu a nie zdaje mi się żeby wszyscy piraci byli ze sobą spokrewnieni.No i może by tak dodać coś śmiesznego bo ten fil słynie z niebanalnego humoru a wy zrobiliście z tego dramat psychologiczny.

ocenił(a) film na 7
agusia772

Właśnie, AQUA DE VIDA jest po hiszpańsku. Po jakiego czorta tu Wam jest potrzebna łacina? Nie lepiej zachować wersję z filmu? Ale popieram taką zabawę- poćwiczycie pisanie, może będzie mniej błędów ortograficznych, gramatycznych i językowych;)Chociaż na razie tego nie widać.

karaiby

Hm. Czas chyba zabrać głos. Rozdział II nie był pisany przez Nas oboje. Rozdział I był wyjątkiem. To raz. Dwa. Tytuł z reguły wybierają autorowie tekstu, czyli w tym przypadku MY. Pasowało NAM Aqua Vitae, a nie Aqua De Vida, więc daliśmy Aqua Vitae. Znacznie wpływa to na odbiór tekstu, prawda? To znaczy Woda Życia i to znaczy Woda Życia. JAK myśmy wogóle śmieli zmienić nazwę? Jak śmiemy zmieniać losy wydarzeń? Przecież opowiadanie powinno dziać się po wydarzeniach z filmu, a przecież film się skończył scenką '10 lat później'! Kolejny niewybaczalny błąd. Coś się nieciekawego dzieje na tym temacie. I to coś mi się nie podoba. Oczywiście, możecie to uznać jako wyraz mego niepogodzenia się z krytyką. Zastanówcie się jednak. Ile tego typu akcji jest przeprowadzanych na FilmWebie? Przy co drugim filmie jest temat z opowiadaniami, prawda? Ostatnio trafiłem na temat z opowiadaniem. Przy 5 części Harry'ego Pottera. Fenomenalny kunszt autorski. Autor tematu narzucił nawet konwencję. Góra 6 słów! A, gdy sobie tak to czytałem... dostrzegłem gure słuw, a nie górę słów. To jest temat, w którym piszemy dla Was. Nie wymagamy od Was, abyście pisali z Nami. Prosiliśmy tylko o opinie na temat przyswajalności Naszych tekstów i opowiadanej historii. Nie o dogłębną analizę pod kątem struktur leksykalno-gramatycznych. Jorwa, bijesz rekordy. Czy to jest praca magisterska? Albo prezentacja maturalna? Niedługo Twe zaczepki będą dłuższe, niż sam tekst. Przyczepiasz się dosłownie wszystkiego. Przeczytałem ten tekst kilka razy. I podane przez Ciebie zarzuty nie przeszkodziły mi w odbiorze tekstu. Owszem, zarzuć mi, że bronie strony Magairy, bo z Nią piszę. Ale zapytaj Jej również, ile razy skrytykowałem teksty Jej autorstwa. Tak trudno podejść do tego z dystansem? Może chwilowo autor, czy autorka mają jakieś problemy osobiste? Nie są w stanie napisać czegoś, co rozbawi wszystkich do łez? Dlatego piszę tak, na ile jej pozwala samopoczucie. Nie piszemy tych tekstów dla siebie. Poświęcamy czas, żebyście mogli sobie od czasu do czasu coś poczytać. I to nie góra 6 słów, tylko dosyć obszerne teksty, których napisanie jednak trochę zajmuję. Tylko tyle chciałem powiedzieć. Przemówić do rozsądku. Wątpie, żeby skutki były widoczne. Ale spróbować trzeba.

PS. Jorwa, życzę Ci powodzenia. Powyższy apel zapewne obfituje w wiele niespójności językowych, nielogiczności, a literówek się znajdzie mnóstwo zapewne. Złap je wszystkie!

ocenił(a) film na 7
Within_Destruction

Ale żeś się zirytował...

"Tytuł z reguły wybierają autorowie tekstu, czyli w tym przypadku MY."
Ok. Tylko miło by było, gdybyście to czymś uzasadnili. Teraz już jestem pewien, że to po prostu zabieg, mający na celu zrobienie z Was "mondrych", bo znacie ŁACINĘ!

"możecie to uznać jako wyraz mego niepogodzenia się z krytyką."
Nic dodać nic ująć.

"Ostatnio trafiłem na temat z opowiadaniem. Przy 5 części Harry'ego Pottera. Fenomenalny kunszt autorski. Autor tematu narzucił nawet konwencję. Góra 6 słów! A, gdy sobie tak to czytałem... dostrzegłem gure słuw, a nie górę słów."
A co mnie to obchodzi? Jeżeli próbujesz się chwalić tym, że potrafisz napisać poprawni "góra", to, wierz mi, zbłądziłeś, synu.

To jest temat, w którym piszemy dla Was.
Więc może posłuchajcie rad, porad, sugestii, uwag itd. Bo jak na razie to piszecie dla siebie.

Prosiliśmy tylko o opinie na temat przyswajalności Naszych tekstów i opowiadanej historii. Nie o dogłębną analizę pod kątem struktur leksykalno-gramatycznych.
Skoro piszecie dla mnie między innymi, to chyba mogę napisać, co mi nie leży? Zwłaszcza kiedy AŻ TAK nie leży...

Czy to jest praca magisterska? Albo prezentacja maturalna?
Oczywiście, że nie, ale czy to znaczy, że można to opowiadanie zlekceważyć?

Tak trudno podejść do tego z dystansem? Może chwilowo autor, czy autorka mają jakieś problemy osobiste?
Buhaha! To niech nie pisze. Niech da oświadczenie, że do chwili rozwiązania problemów osobistych nie będzie kolejnego rozdziału. Świat się wtedy nie zawali. Naprawdę.

Przemówić do rozsądku. Wątpie, żeby skutki były widoczne. Ale spróbować trzeba.
Pora zacząć odróżniać "głos rozsądku" od "mojego, skrajnie subiektywnego głosu rozsądku".

I jeszcze jedno. Within... lubisz i chcesz pisać, jeśli się mylę, popraw mnie. Więc trochę pokory w stosunku do krytyków. I zacznij pisać dla czytelników, a nie dla siebie.