Arni miał "Gliniarza w przedszkolu", Vin Diesel "Pacyfikatora", a Dwayne Johnson ma "Plan gry". Z w/w filmów "Plan gry" okazuje się być najsłabszy, bo... wieje nudą. Nie ma wprawdzie żarcików o kupkach, pieluszkach, skąd się biroą dzieci itp, ale film nie ma nic innego do zaoferowania. Laluśowaty i sławny facet okazuje się być ojcem. Pojawienie się ośmiolatki w jego życiu przewraca go do góry nogami, ale widz nie ma z tego ani frajdy ani nauki. Cośjak nasze polskie "Tylko mnie kochaj". Miło się ogląda, ale ten czas można spędzićna innym miłym, ale znacznie lepszym filmie jka np: "Wakacje Waltera aka Stare lwy".