Trudno zrozumieć czym kierują się różne fora i jury przyznające nagrody dla tego filmu. To obraz,
który w bezwzględny sposób, posługując się grupą osób pokrzywdzonych przez los (głuchoniemi)
epatuje brutalnością, seksem i dosłownością. Jest karykaturą samą w sobie. Czemu to ma służyć ?
"Świętemu" oburzeniu widza, wzburzeniu i ulitowaniu dla bohatera, świata, zachowań ludzkich ?
Wtórność, przerysowanie i groteskowość ! Szczególnie groteskowa jest ostatnia scena, która
zamiast wzburzyć - zohydza. WSTYD, że aby nadać temu filmowi "rangi" wykorzystano ludzi
"ułomnych". WSTYD, że tyle osób się na to nabiera !
Uważam, że każdy ma prawo od własnego zdania! Filmu osobiście nie widziałam, więc zostawię swoją ocenę na później. Ale nie mogę zgodzić się z tym co jest powyżej napisane o osobach głuchoniemych - opisywanie ich jako osoby pokrzywdzone przez los a nawet "ułomne" jest karygodne! Trzeba poznać takich ludzi, choćby obejrzeć film ale nie fabularny, a dokumentalny i dopiero pisać! Mogę dać sobie rękę uciąć, że takie osoby wcale siebie z ułomne lub pokrzywdzone przez los nie uważają!
Zaznaczam sama nie zaliczam się do wspomnianej grupy, żeby nie było...
Nie wpadłaś na to, że marco7776 dlatego wstawił wyraz "ułomne" w cudzysłów ponieważ samemu takich ludzi za ułomnych nie uważa?
No to juz Twoj problem, poniewaz taki jest ogolnie przyjety sposob pisowni gdy sie uzywa jakiegos powszechnie znanego okreslenia na cos/kogos gdy osoba ktora to pisze sie z tym nie zgadza calkowicie czy czesciowo.
Nie widziałam ani jednej reklamy tego filmu. Ale to ja. Film mnie nie oburzył. Oburzyło mnie za to stwierdzenie, że wykorzystano ludzi "ułomnych". Gdyby opowiedziana historia przedstawiała osoby posiadające wszystkie zmysły, czy film straciłby na wartości? Wcale nie. W pewnym momencie przestałam zwracać uwagę na nie wypowiadanie słów, a zaczęłam doceniać, że można zrobić film bez pustych scen, gdzie każda minuta prowadzi do konsekwencji. I nie dociera do mnie zaszufladkowanie mnie, jako widza, do kategorii osoby, której ma być za to wstyd. Mam nie oglądać filmów przedstawiających ludzi chorych albo oglądać tylko takie filmy gdzie głuchoniemego może zagrać tylko osoba słysząca? Niewidomego osoba widząca? a chorego na białaczkę tylko ten kto nigdy tego nie przeszedł? Nie rozumiem.
marco7776, nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Prymitywna chęć szokowania widzów w celu przyciągnięcia uwagi. Żałosne.
Masz (macie?) klapki na oczach. Fakt, że film jest bez słów intensyfikuje emocje. Albo się na tym skupisz w pełni albo nie, a jeśli nie, to nic nie zrozumiesz. Fakt, że film ma miejsce wśród głuchoniemych sprawia, że oglądamy zamkniętą społeczność, która ma własne zasady. A fakt, że zaraz obok jest 'normalny świat' sprawia, że głuchoniemi wzięli i wypaczyli zasady tegoż 'normalnego świata'. Gdyby żyli razem na jakieś bezludnej wyspie z dala od współczesnej kultury byłoby to zdrowsze.
Czyli: wszystkie pomysły reżysera mają sens. Ani głuchoniemość ani brak słów nie są przypadkowe.
No tak ale dlaczego my widzowie mamy się męczyć i sobie dopowiadać albo wyobrażać co w danej chwili mówią postacie z tego filmu a może każdy film tak zacznijmy ogladać i będziemy ćwiczyć się w "domyślaniu"by być coraz lepsi w tej sztuce,normalnie idiotyzm,juz pomijam fakt,że ludzie którzy znają język migowy mogą "korzystać" w większym stopniu z oglądania...czy aż takie trudne było by ten film przetłumaczyć z języka migowego?
O powodach takiej, a nie innej formy już mówiłem. Męczyć się nie musisz :) Kogo mierzi taka forma niech nie ogląda. Brak słów = inne poznanie. Moim zdaniem w pewnym sensie głębsze.
Dużo jest scen kiedy musimy naprawdę dużo się domyślać,moze do każdego filmu wprowadzimy język migowy(o zgrozo!).
A nie pomyślałeś, że głuchoniemi spędzają całe życie wśród ludzi, którzy mówią, ale oni nic z tego nie mogą zrozumieć? No więc ten jeden raz sytuacja się odwróciła. Jak się z tym czujesz?
Tak naprawdę niczego nie intensyfikuje. Raczej zwiększa alienację widza, tworzy barierę między nim i filmem - "efekt obcości", jak z Brechta.
No i totalnie nie rozumiem, skąd wniosek, że: "gdyby żyli razem na jakieś bezludnej wyspie z dala od współczesnej kultury byłoby to zdrowsze"? Bo co? Prostytucja to podobno "najstarszy zawód świata", a o tym, że do przemocy zdolne są nawet nieświadome wypaczeń współczesnej kultury dzieci wiadomo od zawsze. :P Nikt w tym filmie niczego nie "odtwarza" - i to jest, moim zdaniem, jego główny problem: bohaterowie mogliby być równie dobrze "pełnosprawni", ich filmowy świat wyglądałby identycznie, o ich doświadczeniu niepełnosprawności nie dowiadujemy się z filmu niczego (poza tym, że nie słyszą niektórych zagrożeń: tir, szafki). Sprzedają się, kradną, biją i zakochują, czyli robią dokładnie to samo, co mogliby robić ich "pełnosprawni" rówieśnicy.
Ta, to dobry film, jednak prowadzenie akcji bez słów (a przynajmniej bez słów słyszalnych dla widza) to fajna sprawa - oczywiście nie jest to pierwszy film, w którym się to udaje (niedawno chociażby "Moebius" Kima), ale chyba pierwszy, w którym udaje się to poprzez język migowy. Ale jednak nie przeceniałbym tego filmu. Opowiada historię o miłości i zazdrości, może i ma większe ambicje, ale nic z nich nie wynika. :P
P.S. Inna sprawa, że opowiedzenie filmu poprzez język migowy jest chyba jednak ciut łatwiejsze niż w ogóle bez "słów" (słyszalnych bądź niesłyszalnych). Przynajmniej bohaterom łatwiej jest wejść w "interakcję" - i na pewno łatwiej jest prowadzić aktorów, którzy wiedzą, co w danej chwili "mówią" (a więc i czują). Więc np. taki "Moebius" robi jednak na mnie nieco większe wrażenie. :P
Niepełnosprawność wyrzuca ich poza nawias społeczeństwa. Nie ma co marudzić o poprawności, dla każdego są INNI. Zamknięcie ich we własnym małym światku, a z tego dużego świata wzięli tylko to co łatwe i złe. Seks i przemoc.Świetny, kluczowy w przypadku filmu niemego, tytuł też wiele mówi.