Ja tam wolę napić się piwa, niż oglądać kolejną pierdołę o romantycznej miłości. Wyjątek to trzy filmy; "Duma i uprzedzenie" z 1995, "Rozważna i romantyczna" z 2008 i właśnie "Pożegnania". Może mam słabość do Jane Austen bo trawię też "Emmę" w obu wersjach, "Mansfield Park", a nawet "Perswazje" :). Tylko "Opactwo Northanger" było już ponad moje siły.