Jeśli widzę, dajmy na to, pomidora ze śmietaną leżącego na stole w kuchni. Interpretuję go jako pomidora ze śmietaną. Dochodzę do wniosku, że mogę go zjeść, bo jest to pomidor ze śmietaną. Nie widzę w nim np. szpinaku, wątróbki, czy innego drugiego dna. Jest to zwykły pomidor ze śmietaną.
Jeśli widzę film, dajmy na to, "Podwójne życie Weroniki". Sceny w nim zawarte, interpretuję jako sceny w nim zawarte. To, że Weronika (Francuzka) po spotkaniu faceta życia, wraca do ojca, staje przy drzewie i go dotyka, można, owszem, interpretować na kilka sposobów. Może cierpi na jakiś rzadki zespół chorobowy i co jakiś czas się "zawiesza". Może szuka robaków w korze. Nie wiem, co autor miał tu na myśli.
Niektórzy uważają, że tacy jak ja to nieczułe lub młode lub posiadające IQ<80 buraki. Czemu ludzie, którzy zachwycają się tym filmem, na ulicy wyglądają całkiem normalnie? Powinni przecież zachwycać się fakturą chodnika, najlepiej go podotykać w sposób, w jaki Weronika dotykała wspomniane wyżej drzewo.
Film, za samą wartość artystyczną (zdjęcia + muzyka) oceniam niestety miernie.