Obejrzałam to w ramach wyjścia szkolnego. Szkoda gadać. Wykonanie filmu nie uratuje jego całości. Większość aktorstwa na niszowym poziomie. Przedstawienie tych "demonów, które śmią mieć mięso w diecie" jest żenująca, przez co całość wychodzi na wegetariańską propagandę. Reżyserka nie ma w dodatku pojęcia, jak funkcjonuje w realnym świecie zawód myśliwego, a jest on bardziej skomplikowany, niż paru kolesi ze spluwami. Amatorskie błędy: chłopak machający kierownicą na wszystkie strony mimo jazdy prostą ulicą. O fakcie, że za pomocą laptopa odłączył prąd- niby przeżyję. Ale nie fakt, że razem z tym wyłączył najzwyklejsze samochody. Śmiać się chce. Kobieta uciekła popełniając morderstwa. W dobrej sprawie? Gówno prawda. Wszyscy są na równi z prawem. Dodatkowo: tekst o porównaniu robaków ginących w młynie do tragedii Holocaustu odebrał mi i mojemu przyjacielowi słowa, w najbardziej negatywnym znaczeniu tego wyrażenia. Było to po prostu obrzydliwe i nie na miejscu. Ludzie przypominają, że poglądy reżyserki nie mają nic wspólnego w komentarzach. Och, nie. Przypomnę, to jak przedstawia ludzi jedzących mięso jest groteskową komedią. Są najgorszymi, złymi, szowiniści i sadyści. Widzisz i nie grzmisz. Żadna z postaci nie została jakoś wielce rozwinięta. Myśliwi to myśliwi, pani staruszka jest wegetarianką, jeden chłopak w sumie nerd i źle reaguje na kolory. A no i jakaś tam dziewczyna, ale kogo ona obchodzi. Z tego mogło być coś pouczającego, a wyszedł film, który wstyd pokazywać za granicami tego kraju. Najlepsze, co o tym mogę powiedzieć, to wcześniej wspomniane zdjęcia, ewentualnie muzyka i zaprezentowanie małej, żyjącej ze sobą społeczności. Od całej reszty napływa do mnie tylko migrena.