Jakże przykro czytać to forum po obejrzeniu tego znakomitego filmu i nie widzieć prawie żadnych komentarzy, poruszających jego głębsze znaczenia, odpowiadających na pytania, które zadają nam autorki... Wszystko spłycone do polityki i argumentów za i przeciw myślistwu, a przecież ten film jest znacznie głębszy!
Jak można uważać, że ten film jednoznacznie oczernia myśliwych, a wybiela tzw. "ekologów", kiedy jego główna bohaterka jest maniakalną astrolożką, która nie wierzy w ewolucję, a przede wszystkim dopuszcza się skandalicznych czynów w obronie swojej sprawy? Film nie pokazuje problemu obiektywnie, tylko właśnie maluje świat oczami głównej bohaterki, a jego kunszt polega właśnie na tym, że nie jesteśmy w stanie jej stuprocentowo popierać!
Ten fakt stawia nam mnóstwo pytań! O to, czy i kiedy cel uświęca środki. O ostracyzm społeczny. O to, do czego może doprowadzić brak rzetelnej dyskusji pomiędzy stronami konfliktu (której notabene na tym forum nie widzę...) O to, kim są tzw. "wyrzutki społeczne".
"Pokot" ukazuje osamotnienie w walce z władzą, znakomicie krytykuje patriarchalne społeczności, polityzację religii, ale też desperację tych, którzy z tymi zjawiskami (czy też ludźmi) walczą. I jest przy tym filmem uniwersalnym, mógłby równie dobrze mieć miejsce na Dzikim Zachodzie, w małym francuskim miasteczku, czy w puszczy amazońskiej.
Wielka szkoda, że tak mało filmwebowiczów to zauważa...
Dokładnie! Jak czytam niektóre komentarze to mam wrażenie że oglądałam całkiem inny film. Krytyka z powodu narzucania przez
główną bohaterkę poglądów jest śmieszna. Nikt nam nie siłę nie każe myśleć jak ona. Jest tu jedynie ukazany jej obraz, przedstawiona jej historia i desperacja.