Byłem z kumplami na filmie. Bałem się, że wyjdzie jakaś kicha czy przeciętniak, a tu się okazało, że ten film to mega pozytywna miazga. Już od pierwszych scen. Samuel strzelający i recytujący jednocześnie prawa przestępców to scena boska. Było tyle momentów na tym filme, że nie dawałem rady ze śmiechu! Dialogi cudne, tak samo jak wywody na temat sardynek. Brudny Mike także kozaczył! Generalie ilość randomów w tym filmie mnie przytłaczała! 9/10! Jedyny minus, to to, że pare razy spadało tępo!
chyba mówisz o jakimś innym filmie podobno miała byc to komedia-sensacyjan a wyszłą kich wielka!!! Moze jeszcze ten początek można uważac za całkiem-całkiem, ale po jakis 10 minutach filmu nic w nim się nie dzieje, osobiscie to się zastanawiam jak dotrwałem do konca tego filmu!!!
No proszę was, a ta akcja w domu byłej Ferrela? A ,,czeczeńścy biznesmeni''? A wywód o maskach tlenowych z glonów? Samochód na który kichnął scarface? Brudny Mike i chłopaki? :D
Nie wiem o co chodzi, ale tak, ten film to rewelacja, uśmiałem się na nawet bardziej niż na Demonie prędkości :D
Zgadzam się z Arkhamem. Ostatni raz tak się uśmiałem na filmie Kac Vegas. W The Other Guys jest genialny, absurdalny humor. Wręcz ocierający się o kreskówkę np. chowanie się samochodem na platformie przed pościgiem (jak oni się tam wdrapali?) albo akcja kiedy 3 razy pod rząd dali się złapać na łapówkę z biletów :D I oczywiście tona innych. Zajefajny film, można sobie poprawić humor.
Albo mama szop rodząca młode w Priusie... :) Dołączam się w 10000000000%
Sory że się tak podnieciłem i non stop odpowiadam w wątkach przy tym filmie, ale serio nigdy nie skumam tych, którzy tak nisko oceniają ten film i tych, których ten humor nie śmieszy. I zastanawiam się, co ich może śmieszyć :). I zastanawiam się, co by pisali po obejrzeniu 5 minut Monty Pythona...
Też się we wspominanych momentach z orgią w Prusie, zabójstwem bejsbolisty, sceną w sklepie meblowym czy akcjami Jacksona i Johnsona uśmiałem, ale oprócz tego momentami dowcip jest naprawdę ciężki. Za dużo tekstów napchali, a niektóre z nich są naprawdę średnie, no i ostatecznie bardzo akcję spowalniają. Do tego nie podobało mi się jak Ferrell obrażał swoją żonę (ale motyw z matką fajny). Po raz kolejny sceny seksu nie dali (niech ktoś mi poda jakiś nowy amerykański mainstreamowy film z porządną sceną seksu?). No i to całe śledztwo to tak pobieżnie zarysowane. Są chwile, gdy zupełnie się nie kuma, o co chodzi, dlaczego to i to się dzieje.
W Montym Pythonie żarty były o wiele lepsze i bardziej zróżnicowane, tutaj naprawdę momentami jest ciężki humor, przez co siada bardzo tempo filmu. Czegoś lepszego się spodziewałem po takiej obsadzie, ale nie jest źle. W wolny wieczór dla relaksu raz obejrzeć można.