Rumuni znowu w natarciu, po wybitnych "4 miesiącach..." i "Śmierci pana Lazarescu". Tutaj też mamy niezwykle realistyczny styl i ogromny ciężar moralny. Wschodnioeuropejska komuna to jednak świetne środowisko do pokazania walki jednostki ze złym systemem. Polacy kręcii takie filmy za komuny ("Przesłuchanie" itp.), ale po jej upadku przestali. A szkoda, bo przedstawiane przez Rumunów dylematy są dzisiaj zaskakująco aktualne.

Piszę, że "dla fanów Orwella", bo ideologicznie z filmem się generalnie nie zgadzam. Nie podoba mi się pomysł Tego Dobrego, który działa zgodnie z sumieniem, i Złego, który ma wykształcenie. W przypadku tej historii to akurat jest prawda, ze względu na to, że Ten Zły ma władzę i nikt nie zwróci mu uwagi na popełniane "po drodze" błędy logiczne. Ale raczej nie podoba mi się przedstawianie świata jako konflikt dobro-wykształcenie. Wychodzi na to, że wykształcenie, "metoda kartezjańska" i logiczne myślenie są złe - na przykładzie Orwella widać, jak wielu ludzi w ten bardzo błędny sposób tego typu historie interpretuje. A sprawa naprawdę jest głębsza i bardziej wieloznaczna. W pewien sposób Ten Zły naprawdę nie jest taki zły... Moim zdaniem chodzi bardziej o pewą kwadraturę koła, nierozwiązywalne problemy przy ustanawianiu i przestrzeganiu prawa, moralności itp. Mimo tej pułapki ideologicznej powtórzę, że film mi się pod każdym względem podobał i uważam, że autor w dobrze ufundamentowany sposób przedstawia swoją wizję świata, dając szerokie pole do myślenia.

Prosta historia, a jak angażuje. To naprawdę dobry scenariusz, z pomysłem i metodą, kino autorskie klasy światowej. Nie będę się zgrywał, że film podobał mi się od samego początku, ale warto się skupić i oglądać, wciąga.