To niemal nie do wyrażenia, jak bardzo ten film porusza, choć rzeczywiście, czasem wydaje się, że robi się nieco banalnie. Niezapomniana rola małej Victoire Thievesol, zaskakująco dojrzała i wywarzona jak na czteroletnią dziwczynkę, dlatego moim zdaniem nagroda w Wenecji dla tej bardzo młodziutkiej Francuzki jak najbardziej zasłużona. Najczęściej dzieci, gdy grają, bywają spięte i nienaturalne, Victoire zaś gra tak, że w ogóle nie czuje się, że to gra. Jej Ponette jest niezwykle autentyczna, przez to tak wzrusza i naprawdę daje możliwość zastanowienia się nad psychiką dziecka, jego sposobem pojmowania i przeżywania świata, naiwnością i głęboką mądrością zarazem.