No dobra, film był nawet zaskakujący, ale trzeba przyznać, że przypomina większość horrorów jakie powstają w dzisiejszych czasach. Body horror był w miarę dobry, ale szybkość transformacji w Wendigo była niespójna. Na końcu wszyscy zamieniali się tak błyskawicznie, że wydawało się jakby twórcy starali się na siłę wcielać nowe wątki. Wprowadzenie w porządku, nie spodziewałam się tego, że główny bohater tak naprawdę stara się zaopiekować swoim bratem, stawiałam na to, że to kolejny opętany dzieciak.
Najbardziej przerażająca rzecz w tym filmie to nie Wendigo i jego ofiary, ale scena z ojcem Julii w dziecięcych ubraniach na łóżku. Była porąbana i nie wiem jak się pozbierać.