PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=642023}

Powietrze

Air
5,0 5 545
ocen
5,0 10 1 5545
Powietrze
powrót do forum filmu Powietrze

miał coś na myśli, ale okazuje się, że zapomniał co. Zero koncepcji, zero pomysłu, zero na końcu.

ocenił(a) film na 6
Mrcn

Film zmierza do konkluzji, że to miłość jest powietrzem. Z resztą miłością (lub jej brakiem) da się wyjaśnić większość rzeczy niewyjaśnialnych...

Sony_West

Zgodziłbym się gdyby film był bardziej finezyjny, bardziej abstrakcyjny (w kierunku uczucia). Tymczasem Hounsou gra mężczyznę z problemem psychicznym (widzenie żony), przynajmniej mam takie odczucie. Brakowało przebitek z przeszłości i lekkiego przełożenia do apokalipsy tego jak i co ich łączyło i nadal łączy. Zabrakło koloru, nieuchwytności, niedopowiedzeń. Mimo wszystko zabrakło mi tego - jeżeli iść Twoim tropem (który uważam, za bardzo dobry) - a scenariusz i reżyseria poszły w kierunku szarzyzny....pzdrwm

ocenił(a) film na 6
Mrcn

Też mi tego właśnie szkoda. Zabrakło szerszego ukazania tematu i jakiejś głębszej konkluzji na koniec. Aczkolwiek i tak pocieszający jest fakt, że ostatnio, po latach jakiejś takiej posuchy intelektualnej, kino SF na nowo staje się kinem "moralnego niepokoju", jak u Lema. Nie wiem, czy to trafnie ująłem, ale ja tak to widzę. Mamy ostatnio sporo filmów, o których da się dyskutować - Europa Report, Niepamięć, nieco baśniowa Kraina Jutra czy choćby wyśmiewany Interstellar, który jest wg mnie świetnym studium samotności. Jest nieźle i oby nie było gorzej, czego Tobie, i nam wszystkim życzę.

Szkoda mi tylko, że my tu w Europie nie mamy własnego rynku filmów SF (kiedyś był). Wiem, że te filmy gdzieś powstają, oprócz Hollywoodu, ale giną pozbawione promocji i zainteresowania europejskiego widza.

Sony_West

no jest głębsza konkluzja, że skur... i mordercy wygrywają, a dobrzy ludzie giną i zostają zapomniani, taka zupełnie niehollywoodzka końcówka

Mrcn

No właśnie widać wyraźnie, że scenarzysta się pogubił. Najpierw Cartwright był tu czarnym charakterem. Koleś co przez swoje wizje dopuścił do uszkodzenia swojej komory, po czym chciał zabić Bauera i przejąc jego komorę. A pod koniec filmu jest przedstawiony jako ofiara, na którą poluje Bauer, który pomagał Cartwrightowi, dopoki nie zobaczył na nagraniu, że ten go próbował zabić. Gdzie zachowanie Bauera było jak najbardziej normalne, bo co innego miał zrobić jak nie zabić kolesia, który w każdej chwili może go uśmiercić podczas snu. No ale pod koniec Bauer jest tym złym a Cartwright niewinnym biednym murzynkiem, który nie rozumie dlaczego Bauerowi tak odbiło. Scenarzysta się pogubił a nikt tego nie zweryfikował.

ocenił(a) film na 3
Pijany_Mistrz

O! Dokładnie. Nic dodać, nic ująć.

ocenił(a) film na 8
Pijany_Mistrz

Nie, jednak nie. ;) Pewien widz się pogubił. W filmie dwóch facetów z zaburzeniami (od przebywania w zamknięciu i samotności) ma lepsze i gorsze momenty. Każdy każdego prawie zabija (ostatecznie rzeczywiście jeden ginie), ale są po prostu nieco bardziej realistyczni niż Twoje wyobrażenia o życiu, wobec tego nie dzielą się na charaktery czarne i pozytywne.

Nie ma w tym filmie "niewinnego biednego murzynka", choć zgaduję, że mógłbym mieć zupełnie inne zdanie, gdybym był niedouczonym rasistą.
Pogubiłeś się i zamiast spytać, spróbowałeś dopasować film do schematu "dobry-zły bohater", a jeszcze ze znanych powodów nie pasuje Ci, że Murzyn przeżył. :) Wiedza, jakie filmy Was przerastają, naprawdę daje pesymistyczne wnioski na temat gatunku, post-apo się zbliża do realizmu.

ocenił(a) film na 8
Mrcn

Trochę niemerytorycznie Ci wyszło. Starczyło pisać, że nie lubisz tego filmu. Zgadywanie, co chciał powiedzieć scenarzysta, to niestety nie Twoja liga, mistrzu.
Bardzo ładnie nie zbudowano filmowej baśni o dobrych i złych. Dostajemy niezbyt zdrowych psychicznie bohaterów, którzy nie mając możliwości porozumienia zachowują się ostatecznie jak szczury w zbyt ciasnej klatce, przy tym choć obaj chcą się zabić (i jednemu się udaje), nie stają się przez to charakterami czarnymi w baśniowym sensie. Mogą mieć swoje dobre cele i nie kierować się tylko żądzą mordu. Ostatecznie jeden może spędzić całkiem dużo czasu na utrzymywaniu działania aparatury, zanim się naukowcy wybudzą, drugi rezygnuje z zabicia kolegi, gdy już nie jest ono kwestią własnego przeżycia.

Nie jest to niesamowicie głębokie studium ludzkiej psychiki, ale Deadpool (Twoja ocena 10) też nie jest. Możesz się pochwalić ocenami innych filmów sf, to sprawdzimy, jakie hity o dobrych i złych wysoko cenisz.
Zauważyłem niedawno, że mali forumowi krytykanci ta kinie znają się tak słabo, że nawet dla siebie do oglądania nie potrafią dobrze filmów dobrać. Z listy 50 filmów, którą mogę zobaczyć, masz średnią ocen poniżej 4,4. Innymi słowy nie trafiasz nawet w filmy średnie, oglądasz złe (oczywiście w swoim mniemaniu). Zdrowy widz nie traciłby czasu. Mógłby oczywiście się pomylić czasem, ale skupiłby się na filmach, które mają szanse mu się podobać. A krytykanci mają nieodmiennie z tym problem, oglądają, żeby źle ocenić. ;)

hyrkan

Trochę przewartościowałeś swoją wypowiedź, "mistrzu".
Jak chyba każdy widz, film się najpierw ogląda, a potem ocenia. Nie podejrzewam Ciebie o inną kolej rzeczy. Dlatego najpierw oglądam, a potem oceniam. Nie przyjmuję za pewnik oceny na Filmwebie -
Ty i ja (a właściwie nasze oceny) jesteśmy tego dobrymi przykładami. Nie analizuj już tego, to może być trudne. Najlepsze jest to, że tylko Ciebie zainteresowała ta średnia na FIlmwebie, ale nie idź już tą drogą. Ja nie mam zamiaru oceniać Twojej średniej i Ciebie (jedno tylko zdanie i kropka) czy dokonywać analizy psychologicznej (z jej odmianami) - przez to co obejrzałeś i jaką notę dawałeś temu bądź innemu filmowi - to Twoja sprawa. Poza tym nie przeczytałeś też mojej drugiej wypowiedzi, a szkoda.
Ciekawe jest to, że rzucasz "Zdrowy widz nie traciłby czasu", ale Ty dzielnie brniesz w "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i "Ciemniejsza strona Greya", coś się jednak stało, że nie trafiłeś w film, a pewnie była szansa, żeby mogły Ci się spodobać.
Jako znawca zapewne sam doceniasz to, że oglądasz film i oceniasz go wg własnych odczuć i kryteriów, żaden z użytkowników tego serwisu nie ma zamiaru odbierać Ci tego przywileju.
Potraktuj Deadpoola nie jako dramat o podłożu psychologicznym, chociaż lubiąc wchodzić w psychikę innych może doszedłeś do takiego wniosku, ale oceń go jako... komedię (o, dziwo), komiksowy pastisz, anegdotę na bohaterów, przeciwieństwo wyżelowanego Supermana, a może nawet czasem się uśmiechniesz.
Po tym jak piszesz i oceniasz innych na pewno przyda Ci się dystans, do mnie, innych użytkowników, nawet do Filmwebu.
I skoro podobał Ci się ten film to proszę bardzo - super, że odnalazłeś w nim coś tak wartościowego na tak wysoką notę. Denerwują Cię tacy jak ja? - z niską średnią, oglądający miernoty, wystawiający im niskie oceny - wiesz, co? To mnie zupełnie nie obchodzi, bo nikogo nie obrażałem, nie obrażam i nie mam takiego zamiaru, do czasu gdy ktoś chce dopasować mój gust do swojego i używa do tego słabego języka - przejrzyj moje wypowiedzi, zerknij czy kogoś atakuję za brak gustu lub jego przerost, bo wiesz co - to wszystko to tylko nasze, prywatne odczucia, a nie ocena stopnia inteligencji, wyznania, przynależności partyjnej czy stanu posiadania. To jest kino i ma prawo mi się podobać lub nie - tak samo jak Tobie.
Nie odpisuj - uszanuj mnie i tę prośbę. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Mrcn

A co Twoim zdaniem znaczy "przewartościować wypowiedź"? Zapisz to proszę inaczej.

Kto pisał, że przyjmujesz za pewnik ocenę na FW? Albo kto przyjmuje za pewnik? Co to w ogóle znaczy "przyjąć za pewnik ocenę na FW"? Po co o tym piszesz?

Dlaczego skoro dla Ciebie coś jest trudne, to ja nie mam analizować?

Nie chcesz myśleć, dlaczego oceniasz tak, a nie inaczej? Nie myśl. Nie chcesz analizować publicznie dostępnych danych? Nie analizuj.
Wspomniałem, że mi się pomyłki zdarzają. Nie czytałem książek o Greyu, wobec tego obejrzałem filmy. Mam bardzo niewiele filmów ocenionych poniżej 5. Ty natomiast statystycznie częściej te filmy oglądasz niż te powyżej 5.

Zwróciłem uwagę, że do różnych filmów przykładasz różne miary. Teraz w odpowiedzi potwierdzasz, że do różnych filmów przykładasz różne miary. Byłoby to całkiem w porządku, gdyby nie charakter polemiczny Twojej wypowiedzi.
"Film zmierza donikąd. Budowanie akcji ma na celu udowodnienie, że scenarzysta miał coś na myśli, ale okazuje się, że zapomniał co. Zero koncepcji, zero pomysłu, zero na końcu." nie jest jednak ani traktowaniem filmu jak komedii, ani jak dramatu. To wróżenie bardzo dziwnej motywacji u twórcy. Może jednak lubisz analizę psychologiczną, choć nieodmiennie pozostaje ona dla Ciebie zbyt trudna?
Po czym poznajesz, że scenarzysta komedii Deadpool nie zapomniał, co miał na myśli?

Czy skoro rozmawiamy o moim dystansie, moim zdenerwowaniu, to na pewno pomijasz psychologiczną analizę? Może miałeś taki zamiar, ale w trakcie pisania zapomniałeś, co miałeś na myśli? (Zauważę tu pewną pomyłkę. Jeśli piszesz tak niewiele zdań i sobie w nich przeczysz, to jest kwestia inteligencji, a nie tylko prywatnych odczuć).

Osoby z niską średnią mnie nie denerwują. Są ciekawym obiektem badawczym - pisałem już, dlaczego. Moja średnia powyżej 7, średnia w ostatnich 50 filmach blisko 6,5 (choć byłaby powyżej 6,5 gdyby nie Grey). Badam też asymetrię rozkładu i inne jego parametry, ale tu Ci wniosków nie podam, chyba że mi prześlesz wykres.

Zaczynam przeglądanie od Twojej pierwszej wypowiedzi, od założenia tego tematu. Atakujesz kogoś, tak, obrażasz, tak, bo film Ci się nie podobał, ale zamiast to właśnie napisać (swoje emocje), atakujesz inteligencję twórcy, który zapomina, co ma na myśli, Twoim zdaniem. Nie piszesz, że Ci się podoba lub nie, do czego masz prawo. Zresztą, masz też prawo napisać, że ktoś zapomniał, co miał na myśli, gdy przeczytasz sam swoją wypowiedź, to może sobie przypomnisz, co miałeś na myśli pisząc ją. Przeczytasz?

W o wiele bardziej starannej wypowiedzi piszesz
"Zgodziłbym się gdyby film był bardziej finezyjny, bardziej abstrakcyjny (w kierunku uczucia). Tymczasem Hounsou gra mężczyznę z problemem psychicznym (widzenie żony), przynajmniej mam takie odczucie. Brakowało przebitek z przeszłości i lekkiego przełożenia do apokalipsy tego jak i co ich łączyło i nadal łączy. Zabrakło koloru, nieuchwytności, niedopowiedzeń. Mimo wszystko zabrakło mi tego - jeżeli iść Twoim tropem (który uważam, za bardzo dobry) - a scenariusz i reżyseria poszły w kierunku szarzyzny....pzdrwm"
Poszukajmy jakiegoś opisu Twoich uczuć względem filmu, jakiejś wzmianki, czy Ci się podobał czy nie. Bo ja widzę, że to nie Ty film lubisz bądź nie, ale filmowi brakuje finezji, nie jest atrakcyjny, brakuje przebitek, koloru, nieuchwytności (!, a niby lepsze wyjaśnienia, o które prosisz, dałyby więcej nieuchwytności i niedopowiedzeń! Sprzeczność!), scenariusz i reżyseria poszły w kierunku szarzyzny.
To nie jest opis Twoich odczuć. Jedyne "odczucie" dotyczy tego, czy dobrze zrozumiałeś fabułę. Gdy opisujesz film i pracę twórców, nie stosujesz nawet jednego słowa wskazującego, że gdzieś jest opis Twoich uczuć. W całości poświęcasz się opisywaniu tego, jaki film jest i co twórcy robili.

Podam Ci może przykłady, bo możesz być z tych wyjątków, które coś zrozumieją. Nie znaczą tego samego "lubię na Ciebie patrzeć", "podobasz mi się" i "ładnie wyglądasz". Niosą mniej lub bardziej ukryty ładunek emocji, ale przez sformułowanie gdzie indziej lokują odpowiedzialność i gdzie indziej kładą nacisk. Wprost o emocjach nadawcy mówi pierwsze zdanie, ale można je zastosować także poza sytuacją podobania, z wielu przyczyn można lubić patrzeć. W języku polskim to, że ktoś się komuś podoba, jest realizowane przez śmieszną konstrukcję przypisującą wykonanie czynności przez obserwowanego, więc "podobasz mi się", choć wskazuje na odczucia estetyczne, już przerzuca odpowiedzialność z gustu patrzącego na wygląd obserwowanego. Do całkowitego przerzucenia dochodzi w "ładnie wyglądasz", bo wyglądanie jest intersubiektywne, gdy podobać się można każdemu inaczej. "Ładnie wyglądasz" jest już pochwałą i rzuceniem ciastka za dobrze wykonaną pracę, oko patrzącego jest tu okiem znawcy, czy bowiem ktoś odpowiada "nie masz racji, wyglądam tak a tak" (poza osobami z kompleksami, czyli od razu uznanymi za oceniające błędnie)? Dialog
- wyglądasz całkiem nieźle
- ha! Wyglądam wspaniale!
jest żartem, nie równorzędną wymianą uwag.

W swoim tekście nie stosujesz żadnej formy wypowiedzi innej niż opinia znawcy korygującego pracę twórców mniej się znających na rzeczy. Ty wiesz, jaki jest film i jaki być powinien, a oni zrobili tylko taki, jak im się udało. Ty wiesz, czego brakuje, a oni nie mają tego wyczucia. Nie piszesz słowa o swoich emocjach (wolałbyś, chciałbyś zobaczyć, interesowałoby Cię raczej, bardziej lubisz, niechętnie oglądasz - tak pisałbyś o swoim doświadczeniu. Widzisz gdzieś takie wypowiedzi?).

Jednak wykonywanie poleceń nie będzie dla mnie oznaką szacunku. Możesz mi oczywiście udowodnić, że szanujesz ludzi dość powszechnie i wobec tego powszechnie wykonujesz ich polecenia, gdzie i kiedy pisać, ale podejrzewam, że będziesz mieć z dowodem niejakie trudności. Dostaniesz zatem szacunek po mojemu. Będę czytał uważnie, co piszesz. Będę zauważał, że pewnik (aksjomat, postulat) to zdanie, podczas gdy ocena na filmwebie jest liczbą, jej przyjęcie za pewnik musi mieć jakiś sens potoczny, którego nie znam, będę wiec pytał. W kwestii przewartościowania wypowiedzi aż sprawdzę w słowniku. Nadałem Twojej wypowiedzi inną wartość, oceniłem ją na nowo? Byłem przeświadczony, że oceniłem pierwszy raz. Przypomnisz mi, kiedy oceniałem - wartościując, żebym mógł uwierzyć, że przewartościowałem teraz? Będę uważnie czytał, co jest dla Ciebie wskaźnikiem szacunku i jakimi słowami wyrażasz swoje uczucia i gust. Będę sprawdzał, czy powstrzymując się od psychologicznej analizy piszesz o moich emocjach i dystansie, o tym, co lubię i jak innych oceniam.

Może ten dystans, który mi się przyda, to tak naprawdę nieuważne czytanie? Bo teraz pójdę o zakład, że Twoją wypowiedź znam o wiele lepiej niż Ty ją znasz.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones