No właśnie. Scena ukrycia się w kościele przed żywymi trupami to ewidentny wzór dla Carpentera. Już nie mówiąc o tym, że w innym dziele de Ossorio - El buque maldito, są upiory wychodzące z mgły i morza. Tak, tak, ci wszyscy fani Carpentera powinni mieć świadomość, do czego odwoływał się ich mistrz - w rzeczywistości jedynie uważny obserwator i kompilator.
A co do samego filmu - więcej w nim wartkiej akcji niż w Grobowcu ślepej śmierci, templariusze tak samo źli i żądni krwi, trochę tandety, sztampowe postacie i kiepskie aktorstwo, ale też niezapomniane sceny, jak ta, kiedy upiory spokojnie stoją, wyczekując, na uliczkach wioski, nad którą wstaje świt. Polecam miłośnikom specyficznego kina de Ossorio :)