Średniak ale znajdzie się kilka dobrych motywów czy żartów. Generalnie przeważa żałosny humor szczególnie w wykonaniu czarnoskórych osobników (Nie jestem rasistą). Niestety nie ogląda się go z taką lekkością jak jedynkę. Zbyt sztampowy. Shane Black ma wygórowane mniemanie o sobie. Technicznie poprawny ale dzisiaj takie efekty czy CGI to norma i nie robią na człowieku żadnego wrażenia. Było trochę scen takich zapchaj-dziurę. Nuda. Muzyka leci niemal jak z jedynki. :)
Przez moment chciałem wystawić nawet niższą ocenę bo już mnie grzało w fotelu kinowym i patrzyłem na zegarek.
Jestem fanatykiem pierwszej części Pradatora. Wersja Shane Blacka miała dobre chęci ale wszystkie drobne, pozytywne motywy utonęły w zalewie śmierdzącej sztampy.