Jestem świeżo po seansie i mam taką refleksję. Tak sobie pomyśałem, że w poerwszej części to Arnold miał masę szczęscią, że przeżył. Gdyby nie pułapka nie miałby najmniejszych szans. Mam na myśli to, że tego brakowało w tym filmie, pokazania, że Predator to taki badass - nie było ani jedenej takiej sceny. 3,5 metrowy predator a padł za łatwo.Podobało mi się za to, że Predator docenił nie tylko siłę ale również inteligencję - syna głównego bohatera.
Brakowało mi też całej tej otoczki związanej z polowaniem, do tego za dużo było strzelania między ludźmi. I szkoda, że ten wielki cały czas chodził bez maski :D