Niby wiele krwi, obcięte fragmenty ciał spadają klasycznie na dno lasu, strzały z nieziemskiej broni sypią oślepiające iskry, nuty młodego Silvestriego rozbrzmiewają ponownie, a jednak filmu nie opuszcza wyluzowany nastrój komediowy, jakby reżyser mrugał do widza - "przecież to nie na serio!". Ten film to taka "Naga broń" w serii Predatorów, w tej roli jest niezły (być może niezamierzony efekt).