Znakomite "refleksje z filozofii sztuki". Cassavetes mierzy się z metodą Stanisławskiego, której Gena Rowlands mówi "nie"! Owszem, teatr jest "całym jej życiem", ale właśnie dlatego instynktownie broni się przed zagraniem roli, której "brak nadziei" - bo mogłaby ją zaszufladkować i zniszczyć jej karierę....XIX w. egzystencjaliści mawiali, że "chociaż życie nic nie warte - e viva l' arte!" . Bohaterka też probuje uwiecznić siebie w sztuce. Alkoholem zagłusza powoli docierającą do niej prawdę, że sztuka nie może ocalić od prawdziwego dramatu, któremu na imię "życie"...
Podobnie znakomite filmy, jak "Frances", "Pocztówki znad krawędzi", role Liz Taylor, Monroe w "Skłóconych z życiem" czy wielka Romy Schneider w "Najważniejsze to kochać" i "Śmierć na żywo" - wszystkie pokazują, że wobec bezradności sztuki tylko miłość ocala od śmierci, co genialnie wypowiedział swoim ostatnim filmem-credo Antonioni przyznając, że odpowiedź na dramat życia leży "po tamtej stronie chmur"...
Dzięki, czasem mam natchnienie coś napisać, jak sobie przypomnę ulubione filmy i klimatyczne kobietki w kinie :)
Gena Rowlands nie tylko w niszowych filmach jest rewelacyjna...Ma urok i sugestywną wrażliwość
Film widziałem kilka miesięcy temu i w moim odbiorze puentował się istotniej w wykładni, że życie byłoby nie do zniesienia gdyby nie sztuka. A od śmierci nie ocala nas nic.
Gina Rowlands jest wielka, tu już nie wolno mówić o rzemiośle.Swej postaci oddała cząstkę siebie. Mój najważniejszy film Cassavetesa choć nie znam jeszcze jego wszystkich dokonań. Good night and good luck, esforty.
9/10
Mnie z kolei zastanowiło to, że trójkąty: Nancy-Myrtle-Sarah oraz Dorothy-Myrtle-Manny wydają się odwoływać do freudowskiej struktury osobowości (id-ego-superego). Pierwszy reprezentowałby duchowość bohaterki, drugi - świat realny. A mamy też przecież trójkąt Gena-Myrtle-Virginia... Jak się nad tym dobrze zastanowić, to chyba najbardziej złożone dzieło Cassavetesa. Stawiałbym je na równi z niesamowitą "Kobietą pod presją".