Spójrzmy prawdzie w oczy: film nastawiony był raczej na wrażenia wizualne (tzn. przystojniaki Steve i Paul oraz śliczna Leelee) niz na fabułę. Aczkowiek nawet z tego reżyser wyszedł obronna ręką, gdyż akcja filmu nie pozostawia wiele do życzenia. Bo czegoż widz miałby spodziewać się w takim filmie? Ambicji? Zadumy? Chyba nie.
'Prześladowca' jest niezłym kinem rozrywki, mimo gatunku - niezbyt strasznym (zresztą ileż teraz 'horrorów' naprawdę nimi jest?), ale wciągającym widza w losy przedstawionych bohaterów. Film ma zdecydowanie jeden plus - reżyser nie starał się na siłę wciągnąć widza w stan odrętwiałej psychozy, za co należy mu się uznanie.
Jeszcze słów kilka o lektorze w polskim tłumaczeniu - miałam przyjemność oglądać film w wersji oryginalnej, z napisami i musze stwierdzić, ze wersja z polskim tłumaczeniem jest niezbyt udana - wskutek nieudolnych (co niektórych oczywiście) tłumaczeń dialogów, wiele z nich traci swój dowcip.
Np.
<<wersja oryginalana>>
-Ma pan rozbite tyle światło.
-A ja w ogóle mam tylne światła?
<<wersja z polskim tłumaczeniem>>
-Ma pan rozbite tylne światło.
-Naprawdę?
Zresztą w niejednym filmie mogłabym doszukać się takiego harakiri na dowcipnych dialogach ('Piekielna Głębia'), ale już się w to nie bedę zgłębiać :)