Dużo dobrego jazzu z lat sześćdziesiątych, między muzyką intryga oparta na Otellu. Taka ciekawostka dla miłośników jazzu.
Pierwszy, ale mało zadowolony z filmu. A film wg mnie świetny, nie mógłam się oderwać i ta intryga t a k poprowadzona, że przysłowiowo: nóż się w kieszeni otwiera...
Powiedziałbym, że nawet lepiej niż u Szekspira: nigdy tak naprawdę nie kupowałem spiętrzenia intryg, które prowadzą do równie mało wiarygodnej transformacji Otella. Tutaj jedno i drugie wypada bardziej wiarygodnie.
Jeśli miałbym ten film ocenić na "8 gwiazdek" to ile powinien dostać taki, powiedzmy, Whiplash?
Niby jest tam, muzyka dżezowa, ale podawana tak chaotycznie, że... nie wybrzmiewa! W ogóle ten film, paradoksalnie, ma problem z rytmem i to nie jedyny zarzut. Intryga, niby, z Szekspira, ale ciosana siekierą. Aktualny prezes TVP bywa bardziej subtelny w naginaniu faktów.
Zgoda, jest tam kilka ujęć do zapamiętania: w otwierającej film, scenie, kiedy Mingus trąca struny swego instrumentu jednocześnie paląc fajkę a za nim ściana i cień Jego postaci czy grający na perkusjonaliach latynowski muzyk dający popis szybkości. I już.
Tvp Kultura pokazała film w cyklu Żelazna Klasyka, co zaskakuje, bo rzeczywiście, jak chce autor tematu to jednak bardziej ciekawostka, w której można zobaczyć Legendy Muzyki. Tylko dla Nich, warto te kilkadziesiąt minut przed ekranem. Ale było już gorzej, bo do cyklu trafił też "Generał della Rovere", który z włoskim neorealizmem tyle ma ledwie tyle wspólnego o ile twórcą był R. Rossellini, namaszczony na ojca owego nurtu.
4/10
"...taki, powiedzmy, Whiplash?" Tu poskarżę się na brak precyzji - mamy w bazie 6 filmów zatytułowanych 'Whiplash" :)
Myślałem o tym z 2014 roku w reżyserii Damiena Chazelle. Akurat z rytmem filmowym , mnie, kojarzy się silnie.