Ogólnie, film był całkiem niezły aż do końcówki, gdyż była ona po prostu obrzydliwa. Nie czepiłbym bym się jej tak, gdyby była ukazana bardziej realistycznie, bo czy faktycznie anglicy to takie cioty że nie potrafią stawić żadnego oporu? Wyobraźcie sobie że ktoś włamuje ci się do domu i grozi tobie i twojej rodzinie a ty siedzisz potulnie jak owieczka, tym bardziej że masz przewagę liczebną. Gdybym to był ja, zrobił bym to samo co w "American X więzień nienawiści" rzecz jasna nie miałoby dla mnie znaczenia jaki jest kolor skóry napastnika.
Nie jestem jakimś "obrońcą czarnych" i daleko mi do tego ale ten gość faktycznie był pokazany jako ohydna postać i nie zdziwię się że do podświadomości potencjalnego widza zapisze się taki negatywny obraz osoby czarnoskórej. Tym bardziej, że sam chodzę na siłownie a na ławie asekuruje mnie kolega ciemniejszej karnacji, (znam go od lat) co prawda wiem że to super kumpel o zdrowych zmysłach, ale jak mówiłem, to co zostaje w podświadomości to tam zostaje...
Więc no, scena śmierci ojca mnie po prostu zmroziła i omało co nie zwymiotowałem, a wydawało mi się że już jestem odporny na gore, tym bardziej te zmyślone.