panie, czego tu nie było: jakiś stwór (ohydne szkaradztwo z opisu :) wyciągający łapy spod ziemi, tu jakiś lekarz, ciężarna która zdaje się że będzie rodzić a później okazuje się że chyba nie, jakaś kobieta w czarnym stroju razem z nimi, oni coś tropią, chyba właśnie tego stworka. Jeszcze chłopak który wyszedł z więzienia i jakoś niechcący przyplątał się do tej ekipy, po drodze jakiś właściciel domu pogrzebowego, jeszcze gangsterzy szukający pieniędzy (za co, od kogo, dlaczego?). Później akcja przenosi się do kościoła, a jak kościół to musi być też ksiądz który zna się z tą ekipą. Gangsterzy jakoś uwzięli się na tą ekipę, później coraz większą rolę zaczyna odgrywać wspomniane ohydne szkaradztwo. W międzyczasie to co napisałem w tytule tematu - mnóstwo nudy pomimo tego że film trwa niecałe 1 h 15 min. i ogólnie taki mindf*ck - co tu się dzieje.
Przez pierwsze pół godziny odniosłem wrażenie że jedyne co się konkretnie wydarzyło to sam początek i scena w zakładzie pogrzebowym, a dalej jest jeszcze nudniej.