Film mógłby być naprawdę świetny, pomysł był ciekawy i nietypowy, niestety wyszło inaczej.
Najbardziej nie pasował mi do niego aktor grający głównego bohatera. Przyznaję, że Willa Ferrella po prostu nie cierpię, moim zdaniem jest obleśny i w ogóle nie zabawny. A już pomijając moją niechęć do niego, w tym filmie zagrał naprawdę źle, Harold w jego wykonaniu jest jak jakiś przygłup bez emocji. Reszta aktorów grała średnio (zwłaszcza Maggie Gylenhaal jest jakaś sztuczna), oczywiście z wyłączeniem Emmy Thompson, która jak zwykle jest genialna i stanowi chyba jedyny mocny punkt tego filmu.
W filmie było też sporo nudnych dłużyzn i parę dziur w fabule, których już nie chce mi się wymieniać. Ogólnie jestem zawiedziona, mogło być o wiele lepiej.
To jedna z najlepszych ról Willa Ferrella, jakie zagrał. Film mi się bardzo podobał, miałem to szczęście, że byłem na pokazie przed premierowym Filmwebu :)
Polecam, ostatnio na Alle Kino się pojawia. Pzdr
"Harold w jego wykonaniu jest jak jakiś przygłup bez emocji" kiedy filmowy Harold miał właśnie problem z wyrażaniem emocji. Był monotonnym ultranudnym księgowym, którego życie nie należało do najciekawszych. Moim zdaniem Ferrel dobrze to oddał.
Ale nie był przygłupem, a na mnie właśnie takie wrażenie sprawiał. Ale może po prostu jestem uprzedzona co do niego.
To chyba faktycznie uprzedzenie. Nie jestem jego fanem, ale również podzielam zdanie poprzedników - bardzo dobrze odnalazł się w tej roli. Mnie przekonał.
Pozdrawiam.
Też nie lubię tego aktora, le tu dał radę. A co do samego filmu ma świetny hipnotyzujący klimat...wciąga.
Chyba uprzedzenie jest widoczne jak na dłoni.
Co to znaczy"zmarnowany potencjał"?
Jakiś pomysł jak powinien wyglądać ten film?
Nie wiem czy zauważyłaś, w trakcie filmu mignął Dustin Hoffman jeśli jego grę uważasz za słabą radzę obejrzeć ten film jeszcze raz przodem do ekranu :P
Hoffman to dobry aktor, ale akurat w tym filmie mocno ograniczał go scenariusz i nie za bardzo miał możliwość się wykazać.
Fakt scenariusz mocno go ograniczał ale z drugiej strony świetnie zagrał zmęczonego życiem profesora literatury bez specjalnych perspektyw. Te sceny na basenie. I ostatnia gdy spotyka Karen jak patrzyłem na ich oczy to widziałem, że ten film jest za krótki by oddać głębie między nimi.
A moim zdaniem film akurat oddał to co powinien - nie przekazano tego łapotologicznie, ale właśnie to ostatnie spojrzenie przy drzwiach pozwoliło dopowiedzieć sobie, że coś z tej znajomości będzie :)
Film uważam za bardzo dobry i poruszający. Fajnie pokazano co jest w życiu ważne i jak łatwo popadamy w rutynę, otępienie i depresję (bardziej lub mniej świadomie eliminując z życia to, co dobre).
Zagrany również bardzo dobrze - wszyscy mnie przekonali i wzbudzili emocje.
To jest tylko film - półtora godziny. Jeśli postawicie formę nad treścią, rzeczywiście gra aktorska może być niedopracowana. Dla mnie bardziej liczy się treść (na formę też zwracam uwagę) i dlatego wysoko oceniłem tę produkcję. Życie to nie jest bajka i najważniejszym jest korzystać z niego, mieć cele i marzenia a co najważniejsze - realizować je.
PS Krytykę warto zacząć od siebie.
Chyba nie do końca rozumiem co miałeś na myśli dodając PS, przecież od tego chyba są tu komentarze żeby wyrażać swoją opinię o filmie, prawda?