Film o tym, że dla matki zrobi się wszystko. Wystarczy zapamiętać pierwsze zdanie z offu, a potem uważnie oglądać. Wielkie rozczarowanie numer jeden – usiłowanie zagrania charyzmatycznej postaci, które w wykonaniu Cumberbatcha wypada blado. Jakże ten facet się spina, by dorównać stworzonej dla niego postaci! Rozczarowanie numer dwa – myślisz, że patrzysz na dziewiczą Montanę, a czytasz potem, że zdjęcia kręcono w Nowej Zelandii. Bardzo dobrze wypada jako film o niedopowiedzeniach. Bardzo słabo, kiedy one stracą tu swoje znaczenie i zaczyna się kleić z westernu thriller albo z thrillera western. Tak czy owak, nie wiem, o co tyle szumu i za co tyle oscarowych nominacji. Średniak z wartymi zobaczenia kilkoma dobrymi scenami.