Dziś obchodzimy 33 rocznicę nakręcenia przez Władysława Pasikowskiego filmu „Psy”(według scenariusza reżysera). Podczas jednego ze spotkań ze studentami szkoły filmowej Pasikowski obiecał, że w jedną z rocznic powstania tego obrazu, doprowadzi do wydania szczególnego, filmowego boxu DVD. Ów box ma zawierać wśród innych tytułów autora, nieokrojoną przez dystrybutora, reżyserską wersję pierwszych „Psów”. Pierwotne, grubo ponad dwugodzinne „Psy” zostały zredukowane do godziny i 45 minut. Ten właśnie format filmu znamy z kina, video i DVD (od kilku lat również w odnowionej wersji cyfrowej). Powód skrócenia filmu był prozaiczny. Krótszy film można pokazać tego samego dnia więcej razy w kinie. Z tego wynikają większe wpływy finansowe do kasy za sprzedane bilety. Życie…
Należy sobie zadać tutaj pytanie. Czy inna wersja tego skończonego dzieła jest nam potrzebna? „Psy” powstały w 1992 roku i przedstawiają historię metamorfozy funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa (UB) w policjantów kryminalnych. Tłem dla tych wydarzeń były przemiany ustrojowe 1989 roku w Polsce. Roku kiedy to jak oznajmiła w TVP znana aktorka Joanna Szczepkowska: „Proszę państwa właśnie skończył się nam komunizm”. Premiera „Psów” miała miejsce na przełomie 1992 i 1993 roku. W sejmowym, politycznym kotle wtedy wrzało po odwołaniu rządu Jana Olszewskiego podczas „Nocy teczek”. Nowy,(krótkotrwały)premier, Waldemar Pawlak nie bez strachu objął stery. To wtedy Kazik Staszewski nagrał z Kultem hit „Panie Waldku, pan się nie boi!”. W sejmowym kociołku zamieszano chochelką i uwarzono zupę ze składników: PC, UD, KLD, KPN, SLD… CHrześcijańska Unia Jedności w filmie Pasikowskiego była partią fikcyjną. Był to oczywiście niewybredny żart autora scenariusza bo jaki byłby skrót na „pasku” w Wiadomościach telewizyjnych z pierwszych głosek słów tworzących nazwę takiej partii…. Ci ostatni z garnka (SLD) mieli już wiele do powiedzenia. Myślę że umknął im jednak proces twórczy a następnie dystrybucja dość niewygodnego dla nich filmu. Bo niby o czym są „Psy”? Są o bezkarnym niszczeniu akt UB. Są o korupcji na najwyższych szczeblach władzy. Są o powiązaniu nomenklatury komunistycznej ze światem przestępczym. Choć dziś wiemy, że jest to prawda historyczna, „Czerwoni”, którzy byli głównym wówczas składnikiem w kotle sejmowym, nie rzucali twórcom kłód pod nogi. Nie było też cenzury, która mogła film odłożyć na tak zwane półki i zablokować dystrybucję na lata (albo wręcz dziesięciolecia). Trochę inaczej było kilka lat później z innym filmem Pasikowskiego (z „Pokłosiem”). Wówczas miłościwie nam panujący zrobili wszystko, żeby film nie powstał, włącznie z uziemnieniem twórcy na ponad 10 lat w segmencie filmu kinowego. Ale wróćmy do „Psów”.
Dlaczego „Psy” stały się kultowe i ponadczasowe? Ano dlatego, że reżyser stanął w rozkroku wobec ścierających się w nim sił politycznych i nie faworyzował żadnej nogi (ani lewej, ani prawej). Pasikowski jedzie równo po komuchach jak i po solidaruchach. O czym właściwie jest ten film? To film o długoletnim oficerze UB, Franciszku Maurerze (Bogusław Linda), który chce zostać uczciwym gliną i zacząć żyć „w imię zasad”. Chęci protagonisty są dobre, choć jak wiadomo dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Wobec miłosnego zawodu spowodowanego odejściem ukochanej do kolegi, który ma kupę kasy, Maurer łamie się i przechodzi na złą stronę mocy. Otóż, przyjmuje zlecenie zabójstwa od mafii. Franz przez moment może zostać współczesnym Andrzejem Kmicicem i zmazać swoje ubeckie winy zostając uczciwym policjantem. Nie robi tego jednak powodowany (nawet nie chciwością) lecz zemstą. Jednak cały czas tkwi w nim pierwiastek człowieczy. Do końca drugiego aktu filmu deklaruje: ”…jeśli nie zrobimy tutaj porządku to nasze miejsce jest na wysypisku śmieci…”. Ten pierwiastek człowieczy, wstrzymuje go przed naciśnięciem spustu i dokonaniem krwawego samosądu na gangsterach. Wyłącza jednak z tego grona najlepszego przyjaciela Ola (Marek Kondrat) i w ramach wspomnianej już zemsty odstrzela mu łeb z AK-47, kaliber 7,62 mm. Chwilę później chce popełnić honorowe samobójstwo i przystawia „Kałacha” do głowy kilkukrotnie naciskając spust. Kul w karabinie jednak już nie ma. Bohater grany przez Lindę jest jednocześnie antybohaterem. Ma w sobie tyle samo dobra co zła (o cudownym cynizmie już nie wspomnę). Więzienna krata odcina mu jednak możliwość na uzewnętrznienie w całości tych wszystkich cech pozytywnych. Dzięki Bogu możemy je jednak zaobserwować u Franza później. Pasikowski podążając tropem sienkiewiczowskim tworzy z „Psów” swoistą Trylogię. W 1994 roku powstają „Psy II. Ostatnia krew” a w 2020 roku „Psy 3. W imię zasad”.
Jeszcze raz więc zadaję pytanie. Czy naprawdę chcemy reżyserską wersję „Psów” wg mnie dzieła ukończonego ? Jakiego rodzaju wycięte sceny możemy zobaczyć w wersji nie okrojonej ? Sądzę, że możemy zobaczyć sceny z Jolantą Fraszyńską, która pewnikiem jest koleżanką z bidula Angeli (Agnieszki Jaskółki). Rzekomo zabawną scenę jak Maurer i Nowy (Cezary Pazura) mierzą z broni palnej do czarnoskórego gentelmana a ten mówi łamaną polszczyzną: „…panowie nie strzelać ! Ja wrócę do Afryka !...” No… takie tam kawałki powycinano… Z samych takich ścinków powstałby fajny, trzydziestominutowy suplement do jubileuszowego wydania DVD.
Pasikowski w „Psach” pozwolił na liczne ingerencje w kształt dzieła członkom ekipy (choćby przy ostatecznym montażu). Pozwolił aktorom na ingerencje w tekst dialogu. Dzięki temu mamy teraz kultowe: „… bo to zła kobieta była…” Jako żywo nie odnajduje tego teksu w oryginalnym scenariuszu pana Władysława. Osobiście sądzę, że był to wymysł Bogusia Lindy, który posiadł już wtedy manierę gwiazdorską (choćby po wyreżyserowaniu doskonałych „Seszeli”). Tajemnicą Poliszynela pozostanie też fakt kto jest sprawcą zmiany końcówki filmu. W scenariuszu było inaczej. Kto ciekaw to odsyłam go do zasobów Biblioteki Łódzkiej Szkoły Filmowej.
W filmie jest też ponadczasowy kostium. Skórzana kurtka Franza Maurera naszpikowana amerykańskimi naszywkami, która stała się niejako symbolem plastycznym bohatera. To nieformalny mundur (gdyby się baczniej przyjrzeć) łudząco podobny do kurtki noszonej przez Toma Cruisa w „Top Gun”. Plotka głosi, że jest to model noszony wówczas na co dzień przez reżysera filmu. Rzecz jasna kurtka noszona przez filmowego Franza miała inny rozmiar bo pan Władysław ma 203 cm wzrostu a pan Bogusław 178 cm.
Kontrowersje mogą budzić sceny erotyczne. Nie dlatego, że jest w nich szczególnie wyuzdany seks. Raczej nie. Seks to od lat oblig w filmie. Sceny seksu w filmie od dziesięcioleci są już normą. Pomyślmy jednak jakiego zadania aktorskiego musieli się podjąć Bogusław Linda i Marek Kondrat odgrywając sceny erotyczne z bądź co bądź czternastoletnią wówczas Agnieszką Jaskółką.
W „Psach” oglądamy wielu aktorów, których już wśród nas nie ma. Aleksandra Bednarza odtwórcę majora Bienia. Marka Frąckowiaka (Kazka). Tadeusza Szymkowa (Jerzyka). Zbigniewa Zapasiewicza, Jana Machulskiego, Macieja Kozłowskiego, Ryszarda Pietruskiego, Zbigniewa Bielskiego czy Ryszarda Fischbacha (Dziadka). Nie ma też przepięknej Hanny Dunowskiej odtwórczyni roli żony Grossa. Nie ma też wśród nas Tomasza Stańki, który tak mistrzowsko odegrał na swej trąbce partyturę rozpisaną przez Michała Lorenca. Pozostało nam dzieło dokończone „Psy” w reżyserii i wg scenariusza Władysława Pasikowskiego.