Bez dwóch zdań jest ,to jeden z najlepszych Polskich filmów jakie widziałem. Nie wyobrażam sobie innego aktora grającego ,,Pułkownika Kwiatkowskeigo niż Marek Kondrat. To jeden z tych filmów do którego można wracać w nieskończoność bez obawy ,że może się znudzić. Polecam
Może się znudzić. I się znudził. TVP na różnych kanałach wyświetla go przynajmniej dwa razy na tydzień. To częściej niż niegdyś Siemion szturmujący Berlin. I rzeczywiście jest obawa, że tak będzie w nieskończoność.
Tylko że główny bohater podjął naprawdę głupią i nieodpowiedzialną decyzję - po akcji z repatriantami, zamiast jechać prosto do granicy z Czechosłowacją, postanowił zatrzymać się na noc w hotelu po polskiej stronie granicy.
Nie wspominając o tym, że wcześniej postanowił zbyt brawurowo, występować jako wiceminister bezpieki bez żadnych dokumentów ani nawet amunicji. Ludzie z aparatu bezpieczeństwa się nawzajem znali, więc pojawienie się kogoś całkowicie nowego musiałoby wzbudzić podejrzenia - nie ma siły, żeby jakiś oficer bezpieki ot tak kupił bajeczkę, że nieznany mu w ogóle Kwiatkowski to wiceminister. Skoro ktoś nieznany, i kim on w ogóle nie słyszał (bo oficerowie bezpieki znali przynajmniej nazwiska, jeśli nie twarze, wiceministrów bezpieczeństwa), przyszedł, podając się za wiceministra bezpieczeństwa, to od razu kazaliby mu się wylegitymować albo zadzwoniliby do centrali MBP, żeby sprawdzić, czy wśród wiceministrów jest jakiś pułkownik Kwiatkowski. I gdyby w takiej sytuacji go zdemaskowali i chcieli zatrzymać, to musiałby się bronić. A nie miał jak.