Zanim film wszedł na ekrany dużo mówiło się o "wielkiej wycieczce na koszt podatnika" i innych ciekawych historiach związanych z jego kręceniem. Wizyta w kinie okazała się dużym rozczarowaniem. Film miał być Wielkim Dziełem a okazał się wielkim gniotem poniżej oczekiwań. Oczywiście miał lepsze momenty (Chrześcijanie Lwom!) ale ogólnie był nudny, schematyczny, aktorzy w większości sztywni, bez życia, sztuczni do bólu (o zgrozo! najlepiej w nietypowej dla siebie roli wypadł Boguś Linda).
Najbardziej mieszane uczucia wzbudził we mnie Michał Bajor. Z jednej strony komiczny i kompletnie jakby nie nadający się do tej roli, z drugiej tak "nieogarnięty" i zagubiony, że faktycznie pasował do Nerona. Kiedy dodatkowo ujął harfę w dłoń aby śpiewać nad tekturową makietą płonącego "Rzymu" wyobraziłem sobie, że rolę tą powinien dostać nie on tylko Niemen. Kawałek "Płonie Stodoła" nabrałby nowego wymiaru, zaś nic tak trafnie nie oddałoby poziomu dekoracji i "efektów specjalnych". Za pieniądze podatnika.