Nie jestem super znawcą filmowych wcieleń Herculesa Poirot, ale w tym akurat przypadku wiadomo, że było ich przynajmniej dwa. To znaczy "Rande-vous" ze śmiercią, wpierw został sfilmowany przez Amerykanów (w 1988) jako film pełnometrażowy, a całkiem niedawno ukazała się nowa wersja tej zagadki, który był jednym z odcinków serialowego cyklu o Herculesie Poirot.
Jak dotychczas każda wersja jest inna, a co najważniejsze wszystkie różnią się od książkowego pierwowzoru. Czy to dobrze, czy źle tego nie wiem. To znaczy znając opowiadanie automatycznie szuka się punktów spólnych i ewentualnych różnic. W tym przypadku nie wypada to najgorzej (nie było takiego przegięcia jak w tej wersji z 2010 r.), choć moim zdaniem wprowadzone "innowacje" nie wniosły niczego ciekawego (ani nowego) do kryminalnej fabuły.
Film wart jest obejrzenia, ale nie oszukujmy się nie jest to najwyższych lotów kino. I jako takie należy go (moim zdaniem) ocenić jako średniaka, znacznie odstającego od innych filmowych adaptacji powieści Agaty Christie.