Nie widziałem chyba głupszego westernu i głupszego Cag'a. Pełno gwiazdeczek klasy B, to właściwie można się było spodziewać.
No nie, poprzedni western tego samego reżysera był o wiele gorszy. Cage trolluje totalnie, jego rola jest tak idiotyczna i tak przerysowana, ale przynajmniej zabawna jest.
Stephen Dorf też świetnie się sprawdza w westernie, tylko musi mieć dobry scenariusz jak w Old Henry. A tutaj na finał główny bohater wyjeżdża z miejsca akcji i swoje sprawy załatwia, a wszystko dzieje się bez niego. Bardzo spartolono dynamikę i dramaturgię w tym filmie, a coś mogło nawet z tego wyjść.
No ale bywały gorsze westerny w ostatnim czasie. Ten przynajmniej jako taką rozrywkę zapewniał.