Oglądałam ten film jush z 10 razy. To chyba najlepszy z filmów o Robin Hoodzie. Najlepszą kreację stworzył Rickman (jak zwykle) -mroczny, ale słodki i sexowny szeryf . Zdecydowanie przyćił swoją rolą Costner'a , który był moim zdaniem zbyt apatyczny. Nie wiedziałam o tym wystąpieniu Costner'a po premierze... Ja tam i tak o wiele bardziej polubiłam szeryfa...Mogliby zaskoczyć widzów i jakoś inaczej zakończyć np. Szeryf i Lady Marian biorą ślub i są szczęśliwi , a Robin Hood zostaje odprawiony z kwitkiem... Wszystkim by sie podobało, prawda? Nio ale wróćmy do faktów... M.E. Mastrantonio- Marian ładnie zagrała ale zabrakło mi troche zaangażowania w ostatecznej rozgrywce Robin - Szeryf ; niby taka silna i odważna (przecież na początku filmu pobiła Robin Hood'a) ale nie ruszyła się specjalnie żeby pomóc ukochanemu... Co do roli Freeman'a, to stworzył fajną kreację .