Byłem bardzo ciekawy tego tytułu ponieważ Robin Hood jest jedną z moich ulubionych postaci. I zaczynając go oglądać automatycznie w głowie miałem historię z "Robin Hood - Książę Złodziei" Z Kevinem Costnerem. Dwie różne historie, ale jednak ta jest zdecydowanie lepsza. Surowy klimat, brutalność i film trzymający w napięciu do ostatniego momentu. Gdy pojawiły się napisy końcowe zastanawiałem się czemu już się skończył, niby 2,5 h ale przeleciały bardzo szybko. Czytałem posta ze 100 rzeczami, ale mi one wcale nie przeszkadzały w tym filmie, nie wiem czemu wy w każdym filmie doszukujecie się realizmu powiedzcie mi? jedyna rzecz jaka mnie w tym filmie denerwowała to motyw z dziećmi-kłusownikami, które ukrywały się w lesie, bardziej to irytowało. W każdym razie Russel Crowe zagrał świetną rolę w każdym calu, bardziej mi się nawet podobała ta postać niż w "Gladiatorze", nie bez powodu biorą go do tego typu filmów, ponieważ świetnie się sprawdza, co do Marion, chyba tak się to pisze, lepiej tę rolę zagrała aktorka w "Książę złodziei", ta tutaj była jakaś taka bez wyrazu. Piękne zdjęcia, świetna aranżacja batalistyczna, bez przesytu i wydziwiania, klimat tamtejszych czasów oddany w pełni. Tak jak i scenariusz po prostu wyśmienity, myślałem, że będzie to historia faktycznie Robin Hooda i mile się zaskoczyłem, zawsze to coś świeżego. Film przemyślany od A do Z i obejrzę go chyba jeszcze raz, co mi się rzadko zdarza, żeby w tak krótkim czasie obejrzeć powtórnie dzieło. Wszystkim, którzy go nie oglądali polecam.