Film świetny aczkolwiek nie dla każdego. Porusza problem wyborów, decyzji na różnych płaszczyznach. Psychologicznie wieloaspektowy scenariusz jest rewelacyjnym studium ludzkich zachowań. Dodatkowym atutem jest b. dobre aktorstwo i muzyka, choć "skąpa", ale fantastyczna.
Dodałabym, że poza poza "wyborami i decyzjami na różnych płaszczyznach", skupia się na wartości rodziny samej w sobie. Schemat jest prosty: rodzinny dramat zawsze ciągnie za sobą jakieś niesnaski, prowokuje kłótnie. Dla mnie w filmie Christensen rewelacyjne jest to, że mimo tego... miłość nie znika. Rodzina pozostaje rodziną.
Powiedziałabym, że reżyserka wyszła z tego samego pkt. wyjścia, co Szumowska w "33 scenach z życia", ale nie zatrzymała się tylko poszła dalej, a nawet znacznie dalej.
No i jeszcze ta muzyka, fakt) Od radości, przez ból, po nadzieję na radość. Po prostu rewelacja.
Nieprawda. Dramat w rodzinie nie zawsze powoduje kłótnie! Dla mnie ta rodzina w ogóle nie była rodziną tylko bandą egoistów. Jedyne osoby, które liczyły się z ojcem to dwie córki - najmłodsza i odrzucona. Film mnie niezwykle zasmucił. Gra świetna.
> Dodatkowym atutem jest b. dobre aktorstwo i muzyka, choć "skąpa", ale fantastyczna.
Amen :) Skandynawskie kino w dobrej formie.
Zwykle śmieszą mnie lub irytują teksty "że to kino nie dla każdego", ale tu to akurat prawda.
Ten film wymaga dojrzałości lub zetknięcia się ze śmiercią, a pozostałym widzom może się dłużyć.
Wymaganie by film o takiej tematyce miał szybsze tempo a la MTV świadczy o tym, że się jeszcze nie dorosło do takiej tematyki.
Film wielowymiarowy, sporo w nim smaczków do wychwycenia i wiele możliwych interpretacji, co świadczy o jego klasie.
Moją uwagę zwrócił chłód emocjonalny wiejący z ekranu, nie wiem świadomy czy nie, ale dzięki niemu śledziłem film z dystansu, z zewnątrz.