O tym jak Dorociński za dotknięciem czarodziejskiej Różczki pozwolił nam się bez wstydu między bajki włożyć.
I choć to zupełnie nie mój gatunek, to udało mi się wytrwać do końca, a autorzy filmu (z aktorami na czele) dowiedli, że nawet tkwiąc w walentynkowym sosie po uszy - można z tego wybrnąć z twarzą :)