Ogarnia ktoś może, dlaczego Johnny zdecydował się na oszpecenie własnej osoby? Z tego, co pamiętam, była tam jedna krótka scena, w której Rochester kąpie się w jakiejś ogromnej beczce z rtęcią, po tym zdarzeniu staje się brzydki? Jak dla mnie gest ten w ogóle nie pasuje do narcystycznego, zadufanego w sobie hrabiego, nie sądzicie? Trochę naciągany ten wątek moim zdaniem.
On się nie oszpecił. Zmarł na syfilis czyli kiłę. Kąpał się w rtęci, ponieważ w tamtych czasach w taki sposób ją leczono. Miał typowe objawy tej choroby: wrodzy na twarzy, wybroczyny, a później zaczął rozpadać mu się nos.
Ok, czyli po prostu dopadła go choroba. Dzięki za informacje, ten wątek jakoś mi utknął podczas seansu, no ale teraz jest wszystko jasne. :)
Dokładnie tak. Dopadło go te wstrętne choróbsko.Chorował od czasu gdy powiedział: "Walikiju coś zatruwa moje wnętrzności" a później to już tylko sikał pod siebie :P Cieszę się, że pomogłam :)