PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=141590}
5,9 139
ocen
5,9 10 1 139
Run of the Arrow
powrót do forum filmu Run of the Arrow

Film jest naiwny i moralizatorski nawet jak na połowę lat 50. (zdjęcia ukończono w czerwcu 1956). Ogląda się go też odrobinę dziwnie z kilku innych powodów. Twórcy postawili przed sobą w scenariuszu zobrazowanie tak wielu ambitnych aspektów (stosunek pokonanych Południowców względem zwycięskiej Unii, złożone relacje z Siuksami, tożsamość związana z przynależnością do narodu oraz wierność wyznawanej religii, itd.), że po prostu w dość krótkim filmie (zdaje się, że wszystkiego 86 min.) zabrakło po prostu czasu na odpowiednie pogłębienie całej poruszanej problematyki.
Niemniej obejrzałem rzecz z przyjemnością. To taki „Tańczący z wilkami” tyle, że nakręcony ponad trzy dekady wcześniej. Choćby dlatego warto poświęcić czas na seans uświadamiający nam, iż film z Costnerem nie przecierał żadnego szlaku idąc już dobrze wcześniej wydeptaną ścieżką.
Dla mnie obraz, mimo niezaprzeczalnych walorów cały czas prezentował odrobinę chaosu. Wszystko postępowało za szybko a gdy przyszedł finał to zakończenie trochę spada na widza bez odpowiedniego rozwinięcia.
Niemniej kilka scen zaaranżowano całkiem nieźle. Np. tytułowy „bieg strzały” ogląda się całkiem nieźle. Powinniśmy docenić to tym bardziej, że jego nakręcenie nie przyszło łatwo. Krótko przed filmowaniem tej sceny Rod Steiger skręcił sobie, zdaje się – kostkę i musiano go zastąpić statystą Indianinem dobranym wg podobnej do gwiazdora postury. To z kolei wymusiło, iż reżyser, Samuel Fuller, nie mogąc filmować twarzy, skupił się na zbliżeniach stóp, co dało zaaranżowanej scenie pościgu i wyścigu o życie specyficzny, ciekawą aranżację. Krytycy byli ponoć zachwyceni a życie jeszcze raz pokazało, że przypadek potrafi wykreować sam z siebie interesujące konfiguracje.
Film warto także obejrzeć dla szeregu gwiazd. Przecierającego już wyraźnie swój szlak w aktorskiej karierze Charlesa Bronsona prężącego w filmie muskulaturę (zagra Indianina jeszcze nie raz). Znanego już z tematyki westernowej Briana Keitha grającego dowódcę ekspedycji czy choćby Jaya Flippena znanego już amerykańskim widzom z mnóstwa, głównie drugoplanowych ról na przestrzeni poprzednich dwóch dekad. Tu występuje w roli Idącego Kojota – Siuksa renegata walczącego w szeregach wojsk Unii, co należy odebrać jako pomysł odrobinę kuriozalny.

Całe życie rożni demaskatorzy tendencyjności w amerykańskim kinie wmawiali nam, że przed „Tańczącym z wilkami” w zasadzie nie zatrudniano rdzennych Amerykanów w przedsięwzięciach filmowych preferując po prostu pokrytych pastą Białych statystów. „Run of the Arrow” jest jednym z filmów (w rzeczywistości bardzo wielu) dowodzących, iż było inaczej. Owszem, główne role indiańskie grają Biali: Bronson, Flippen, Wynant czy zmarła stosunkowo niedawno w Madrycie hiszpańska gwiazda Sara Montiel wcielająca się w postać wybranki głównego bohatera.
Niemniej cała reszta plemienia pokazana na planie to faktycznie rdzenni Amerykanie, co potrafiono w filmie umiejętnie wyeksponować.
Jest to ponadto obraz, w którym zasadniczo wojownicy Lakotów dosiadający wierzchowców nie używają strzemion. Ja przynajmniej wypatrzyłem zaledwie jednego, gdzieś z tyłu, na tzw. dalszym planie. Podobnie Bronson i Montinel musieli się nauczyć obchodzić bez nich, co także widać na planie. Może to drobiazg i fakt dla innych bez znaczenia. Przypomnę jednak, że jeszcze dziś w szeregu indiańskich produkcji, także nakręcanych przez samych indiańskich filmowców rażą nierzadko wojownicy używający strzemion. Nie ustrzegł się nawet przed podobnymi wpadkami znakomity skądinąd „Jeremiah Johnson” z Redfordem, w którym ze strzemion korzysta najchętniej w filmie eksponowany czerwonoskóry grany przez meksykańskiego aktora Joaquína Martíneza.
Podczas seansu warto także przyjrzeć się ujęciom strzelanin gdyż jest to jeden z pierwszych filmów w kinie amerykańskim, w którym wykorzystano petardy ze sztucznej krwi symulujące moment postrzału z broni palnej.

Dobrego seansu nie zmienia kilka niedużych wpadek.
Sceneria wykorzystana na planie w niczym nie przypomina prerii czy częściowo zalesionych rejonów będących obszarem aktywności Lakotów. Kojarzy się raczej z półpustynną Arizoną czy Nowym Meksykiem (ponoć rzecz kręcono w Utah).
Główny bohater nie za bardzo mógłby też przechowywać w charakterze amuletu nabój scalony (użyty w finałowej scenie, ale cicho sza w jakich okolicznościach – nie będziemy spoilerować) gdyż w 1865 r. do muszkietu będącego na jego uzbrojeniu stosowano całkiem inny typ amunicji.
Są to jednak wszystko drobiazgi nie przeszkadzające w gładkim odbiorze sfilmowanej historii.
Jeżeli ktoś lubi seanse z pióropuszem w tle to „Run of the Arrow” wydaje się być pozycją wręcz obowiązkową i błędem byłoby jej pominięcie.

Pozdrawiam,
Jabu

jabu

Jaki jest polski tytuł tego filmu i czy jakaś polska otwarta TV się na niego skusiła ?

ocenił(a) film na 6
giovanni50

Cześć,
Nigdy nie zetknąłem się z polskim tłumaczeniem tytułu filmu. Wszędzie, także w polskich programach występował pod oryginalną wersją.
Z polskich, tzw. otwartych TV typowałbym, że pasowałby do bloku programowego np. TV Kultura, ale to w sumie wróżenie z fusów. 1-ka lub 2-ka także, bodajże w każdą niedzielę, emitują wczesnym popołudniem, stare westerny.
Film zasadniczo jest też, z tego co widzę, dostępny w legalnej opcji i pl wersji językowej, w sieci. Toteż można go bezproblemowo obejrzeć i to w nie najgorszej jakości, zdaje się, że nawet bez reklam jako, że to stare kino.
Pozdrawiam.

jabu

Ja lubię alternatywną historię (Także TV) jakby na początku lat 90(1990) powstała jakaś prywatna ogólnopolska TV to może by śmigały jakies stare westerny i inne kryminały -Jak to na początek :)

ocenił(a) film na 6
giovanni50

Ależ powstała. Właśnie na początku lat 90. Może nie ogólnopolska, ale z pretensjami do tego. Tylko zduszono ją w zarodku.
Nie utrzymała się wyeliminowana z rynku po 2-3 latach przez lobby i prawników innych, wielkich zachodnich stacji wchodzących na nasz rynek, jak bodajże Canal +, nieco później HBO i, chyba już przez niewielu pamiętany – Film Canal (czy jakoś tak).
Jeśli pamięć nie płata mi figli to stacja nazywała się TOP Canal, czy jakoś podobnie.
Pamiętam, że przyjechałem wtedy do Warszawy wraz z odchodzącym teoretycznie w przeszłość ustrojem słusznie minionym i zacząłem studnia.
Dla chłopaka wychowanego na dwóch kanałach TVP oraz przeżywających wtedy swój rozkwit VHS-ach, Top Canal był fascynującym zjawiskiem. Filmy emitowano w nim NA OKRĄGŁO.
Nie chcę tworzyć off-topicu, ale podkreślę, że trzeba było bardzo ale to bardzo uważać, aby nie popłynąć i nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Zatracało się umiar w oglądaniu następujących po sobie, jeden po drugim, bez jakichkolwiek reklam, filmach. Internetu jeszcze nie było. Kablówki dopiero badały polski rynek. Top Canal był jak plaża nudystów a widzowie, jak komary które ja zwietrzyły. To były czasy, ale pamiętam, że musiałem bardzo uważać, aby nie zaniedbać obowiązków. A i tak chodziłem programowo niewyspany.
Filmy zaczynające się nawet o 2 i 3 nad ranem. Tego nikt nigdy w Polsce wcześniej nie doświadczył. :)
Emitowano zarówno nowe jak i sporo starych lub zasadniczo nieznanych produkcji. Naoglądałem się wtedy nieprzeciętnie i nawet niektóre obrazy wówczas obejrzane, mimo towarzyszących oglądaniu maratonów – zapamiętałem.
Ech, łza się w oku kręci na samo wspomnienie…
Filmy 24 h na dobę. Jeśli ktoś był fanem X Muzy lub miał słabą wolę, mógł sobie zrobić krzywdę.
Pozdrawiam.

jabu

Świetnie pamiętam Top Canal (Rocznik 79 się melduje hehe)
Mecze Legii, wyścigi konne i masa filmów (spiraconych rzecz jasna )
Fajne filmy były Misja rekina ,Roller Boys , Giełda za kratami ,Uciekaj Charlie(Patrick Dempsey) ,Born to ride (Grał John Stamos),Wojownicy , filmy z Budem Spencerem i Terencem Hillem (Kiedyś na YT oglądałem Podwójne kłopoty).
Polonia 1 też była spoko ,najbardziej pamiętam Ultra (Juve vs Roma) oraz 2 filmy z Michele Placido -Na zawsze Mary i Chłopcy z ulicy.
Jak wcześniej pisałem uwielbiam alternatywną historię i wygląda ona tak:
Ogólnopolskie prywatne TV
01.06.1990 startuje TV Puls
01.09.1990 Tele 24
06.09.1991 NTP+
05.12.1992 Polsat
16.01.1993 Antena 1
Ponadregionalna Polonia 1 startuje normalnie (07.03.1993)
W Warszawie byłyby 3 lokalne TV
03.03.1990 Nowa Telewizja Warszawa
01.12.1990 Telewizja Centrum
06.04.1991 Tele Top
2 regionalne+ WOT (TVP)
06.10.1990 Telewizja Mazowsze
04.01.1992 TV Wschód
03.01.1994 Warszawski Ośrodek Telewizyjny
Wiem że to wariactwo :)
Też Cie pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 6
giovanni50

No wariactwo, ale jakie fajne.
Gratuluję pamięci.
Ja kojarzę kilka oglądanych wtedy filmów, ale nie aż tyle. Doskonale pamiętam natomiast, że z mojej działki, wówczas już mocno kiełkującej (wojna w Azji i na Pacyfiku 1931-45) obejrzałem wtedy na TOP Canal taką wojenną trylogię japońską kończącą się walkami nad Nomonhan 39 ‘ (u nas – Chałchin-Goł). Dla mnie to była rzecz zjawiskowa. Dopiero udało mi się to odświeżyć kilka miesięcy temu, gdy wytropiłem ponownie, ze sporym trudem, na YT.
Z tamtego oglądania dobrze natomiast pamiętam zarwane noce, niewyspanie i podejmowanie decyzji (które łamałem po 1-2 dniach), że koniec z maratonami filmowymi, bo życie mi umyka.
Ale to były wakacje, czy jakoś tak (dopiero co zdawałem na studia), więc czasu wolnego było sporo toteż oglądało się ile wlezie. Wszystko prawie, jak leciało. Wietnam, inne wojny, westerny, komedie, jakieś szalone, tajwańskie kung-fu, i tak dalej…
Emitowali różnej jakości filmy, ale zasadniczo było OK i trochę wtedy poczułem, że w pewien przekorny sposób przyszedł do nas tzw. Zachód. Ze swoimi zasobami do skonsumowania, w tym również z nieograniczonym zalewem filmów. Co zresztą mnie bardzo, ale to bardzo ucieszyło. Zbiera człowieka na wspomnienia…:)
Aż nabrałem ochoty i po powrocie z pracy poszukam sobie jakiegoś "Wojennego autobusu" czy innego "Zaginionego w akcji", w każdym razie czegoś z tamtych lat - do przypomnienia w domu, gdy wrócę.
Miłego weekendu.

jabu

Wiesz chciałbym cofnąć czas do 14.04.1990 (Wielka sobota) ale z dzisiejszą wiedzą.
Jakby kilka stacji tv powstało wcześniej to Polsat prawdopodobnie by nie powstał.
Zapisywałby sobie to co oglądam.
W takiej alternatywie TVP by sporo straciła.
Jeszcze coś dopiszę jak będę miał wenę.
Udanego weekendu

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones