"Dużo zawdzięczamy zawodowi rykszarza, Synu, chociaż jest męczący-pracujesz dzień i noc, jesz na chodniku, śpisz w kurzu, nic-tylko pedałujesz. Czasami ból pleców nie pozwala ci się wyprostować. W tym szalonym biegu całe ciało jest obolałe. Nie wiem jaką ma przyszłość ten zawód, ja tak pracowałem całe życie. Umierając nie zostawię Ci nic co miałoby jakąś wartość. Jeśli znajdziesz coś lepszego, nie wahaj się. Może wtedy zyskasz więcej szacunku.."

"Ojcze, śniło mi się że umarłeś. Już drugi raz Twoja śmierć ratuje mi życie. Dziś rano czuję się taki spokojny, tak jak bym był w Twoim ciele, jak bym miał Twoją sylwetkę, Twoje ruchy i sposób bycia. Czy ta dłoń pokryta odciskami od trzymania kierownicy, te kościste palce są Twoje czy moje? W moich rękach czuję jak Twoje mięśnie napinają się i rozluźniają. To Twoja skóra spalona słońcem i zahartowana, nieczuła na upał i chłód. Z każdym dniem, miesiącem coraz bardziej wytrzymała. Te żyły, które nazywałeś traktem życia-dopiero teraz to rozumiem.."