Oglądając "Rzekę Czerwoną" nie można nie dostrzec podobieństwa do "Rio Bravo". No bo przecież oba to filmy Hawksa i w obu występują zarówno John Wayne jak i Walter Brennan. Mimo, że "Rzeka..." jest filmem starszym, to jednak mi do gustu przypadło nowsze dzieło Howarda. Dlaczego? Nie wiem... być może dlatego, że "Rio..." oglądałem wcześniej i seans sobie powtórzyłem nie raz. Drugą rzeczą jest motyw muzyczny Tiomkina. W "Rio Bravo" jakoś lepiej to brzmi, gdy bohaterowie zaczynają śpiewać. Muzyka po filmie po prostu siedzi i siedzi w głowie, a w "Rzece..." główny motyw muzyczny wydaję się takim jakim serwuje nam przeciętny western czyli można by rzec nie za specjalnym. I ostatnią chyba kluczową rzeczą jest fakt, że "Rzeka..." jest po prostu nudniejsza, z początku akcja filmu zdecydowanie się dłuży i można by powiedzieć prowadzi do nikąd. Ale wszystko wynagradza za to wspaniała końcówka. 7/10
A moim zdaniem Red River jest o wiele lepszy od Rio Bravo :) Świetnie mi się to oglądało, JW wypadł bardzo dobrze, ogólnie film sprawnie nakręcony. Polecam.
Między Rzeką czerwoną a Rio Bravo nie ma podobieńsw. (w przeciwieństwie do np. Rio B. i El Dorado). Mnie również zdecydowanie bardziej do gustu przypadła Rzeka Czerwona.
Zgadzam się z Panem. A jedynym podobieństwem (poza składem personalnym) jest melodia, którą Dimitri Tiomkin przerobił później na "My Ponny, Rifle and Me". Oczywiście, że "Rio Bravo" i "El Dorado" maja wiele podobieństw. Lecz z tych trzech, jednak wolę "Rio Bravo", ale to już nieistotne. No i Walter Brennan zdecydowanie lepiej grał bez zębów. :) Pozdrowienia.
No to trzeba obejrzeć Red River. Dla mnie Rio Bravo najlepszy western w historii, ciekawe jak się to będzie miało do tego....
Zgadzam sie w pelni, ze Rio Bravo wygrywa w przedbiegach...mozna ten film ogladac ile razy sie na niego natrafi, a Red River juz nie chcialabym drugi obejrzec, jest zbyt ciagnacy sie, jest wlasnie chwilami nudny, nie ma tej wartkiej akcji, choc ma swoje zalety